Felieton,  Publicystyka

Meksyk – dwie władze.

Ostatnio dużo wieści dobiega do nas z kontynentu Ameryki Północnej, a konkretniej z Meksyku. Po schwytaniu syna słynnego barona narkotykowego ‘’El Chapo” toczy się na ulicach Sinaloa wojna między gangami, a policją. Ostrzeliwane są nie tylko jednostki wojskowe, ale niestety również publiczne. Niektóre lotniska, a nawet szkoły zamknęły się na czas nieokreślony. Ovidio Guzman był już wcześniej zatrzymany przez policję w 2019r., ale państwo uznało, iż go wypuści z powodu rozpoczęcia zamieszek i przejęcia przez tłum kontroli nad częścią stanu Sinaloa. Presja wywoływana przez demonstracje przeciwko głowie państwa Andresa Manuela Lopeza Obradora była tak duża, że postanowił puścić go wolno. Być może kartel uważa, że tym razem rząd postąpi tak samo.
Za niedługo Meksyk ma odwiedzić Joe Biden. Będzie to pierwsza taka wizyta od 2014. Prezydent Stanów Zjednoczonych od wybuchu zamieszek zdążył jedynie zaostrzyć restrykcje na granicy dla migrantów. Jednak na tym pomoc USA, jak narazie, się skończyła. Joaquina Guzmana (El Chapo), został również złapany w 2015r. i osadzony w więzieniu. Jednak jego odsiadka nie trwała zbyt długo, ponieważ uciekł. Już rok później został ponownie schwytany, ale tym razem postawiono go przed sąd USA. Wyrok zapadł dopiero w 2019r. i skazano barona na dożywocie. Za to władze Meksykańskie nie były tak bardzo chętne żeby przekazywać jego syna do Stanów. Sąd zablokował możliwość ekstradycji go do USA. Jakby tego było mało, Stany wyznaczyły nagrodę za ujęcie Ovidio w wysokości 5 milionów dolarów, uznawanego za jednego z największych handlarzy fentanylem.
Fentanyl – to właśnie ten narkotyk przyczynia się do śmierci kilkudziesięciu tysięcy w Amerykanów. Bardzo duży udział w transporcie czy produkowaniu tego środka ma właśnie ów kartel z Sinaloa. Jeśli wierzyć lokalnym mediom to można wytoczyć pewną tezę, która brzmi następująco: około 84% przedawkowań fentanylem to przypadki, w których jakiś udział brał właśnie Meksykański kartel.
Skupmy się jednak na pozycji gangów w Meksyku, a konkretniej o naszym kartelu z Sinaloa. Według ludzi zamieszkujących tamte tereny wynika, że gangi są bardzo miłe, uprzejme i dbają o mieszkańców. Budując dla nich kościoły czy boiska również budowali sobie reputacje. Można powiedzieć, że kartel utworzył sobie coś w stylu małego państewka, a potwierdzić to, jakie wpływy mają gangi na chociażby politykę można bez trudu. Ostatnie wybory były najbardziej krwawymi w Meksyku i głównie za sprawą właśnie mafii. Krótko mówiąc; każda ta kartelowa społeczność ma swojego tak zwanego „konika” w wyborach (czyli po prostu polityka), i próbują jak najbardziej pomóc mu dojść do władzy. Żeby w ogóle przeżyć wybory dany kandydat musi być powiązany z gangiem. W ostatnich wyborach pretendenci lecieli jak muchy. Członkowie kartelu podjeżdżali na motorach i ostrzeliwali przeciwników ich „konika”, albo wysadzali granatami. Dlatego, jeśli polityk nie jest powiązany z gangiem, to najprawdopodobniej czeka go śmierć. Innym aspektem, który opisuje pozycje mafii w Meksyku może być kontrolowanie gałęzi gospodarki. Dla przykładu, gangi zupełnie przejęły rybołówstwo. Może nie za ciekawą statystyką jest to, że Meksyk zajmuje drugie miejsce w rankingu świata jeśli chodzi o zabijanie dziennikarzy, a co gorsza – ustępuje tylko Ukrainie.
Pewnie ktoś by mógł się zapytać dlaczego Meksyk nie może się po prostu pozbyć kartelu. Zważając na wszystko co przytoczyłem, plus to, że np. gangi posiadają potężną siłę militarną w postaci wyrzutni rakiet czy pojazdów opancerzonych można stwierdzić, iż owa mafia utworzyła sobie coś w stylu alternatywnego państwa lub ktoś mógłby to określić nawet „państwem w państwie”. Jednak resztę wniosków zostawiam już Wam do ocenienia.

Miłosz Szwedzki 2b

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *