Felieton,  Publicystyka

Krajowa Eurowizja i jej przejażdżka bez trzymanki

Eurowizja od wielu już lat jest przynajmniej przeze mnie uważana za kontrowersyjny, polityczny konkurs. Wszelkie niesprawiedliwe nagonki odpychająca przynajmniej nasz kraj do głosowania są tego bardzo dobrym przykładem. Nie dziwię się, dlaczego Polska jeszcze przez długie lata nie zwycięży. A w tym roku zwycięstwa nie wróżę.

Właśnie tydzień temu (12 marca) poznaliśmy reprezentanta naszego kraju. Taki pan z Zamościa, który zamienił się z panem z Olsztyna programami dla Telewizji Polskiej. Ten przystojniejszy, spokojnie. O Norbim nawet bym nie pomyślała, ale o Rafale Brzozowskim również.

Po krajowych eliminacjach z 2017 roku piosenkarz postanowił odpuścić udział w dalszych edycjach konkursu. Jednak TVP miało inne plany. Jak wiadomo nasz bohater prowadzi popularny program Jaka to melodia? i skradł serca wielu odbiorców. Więc czemu takiej przyjaznej twarzy nie wysłać do Rotterdamu? Tak też się stanie. 

Sam wokalista zapewnił, że głosowanie odbyło się wewnątrz zarządu TVP, ale nie może zdradzić, kto też brał udział w konkursie. Pewne jest, że reprezentantka z 2020 roku Alicja Szemplińska chciała wystartować w konkursie, kiedy nie mogła wykazać się w poprzednim roku z powodu pandemii koronawirusa z utworem Empires. Zmysłową balladę ma przyćmić piosenka tegorocznego reprezentanta – The Ride.

Typowa radiówka, czyli zapewne już usłyszymy to w radiu (albo już jest). Piosenka nie pasuje kompletnie do wizerunku Brzozowskiego. Teraz co sobą reprezentuje to tylko zażenowanie wśród młodych, próbując być przy tym młodzieżowym. 

Inspiracja zespołem The Weeknd. Nie. Nie napisałam źle. Brzozowski jak widać pomylił zespół disco polo z rodzimego kraju z kanadyjskim piosenkarzem. Tylko w przeciwieństwie do polskiego zespołu ten drugi nie jest znany tylko z dwóch hitów. Chociaż jak na to spojrzeć pod innym kątem, może The Ride jest takie disco polo? Wszyscy praktycznie nie znoszą tej piosenki, a zaraz pewnie będziemy się na niej bawić na weselach. Widać rzeczywiście inspirację Blinding lights, a nawet sam Brzozowski starał się upodobnić do światowej gwiazdy. Tylko, że okulary słoneczne nie sprawią, że nagle staniemy się The Weekndem. 

Kolejną inspiracją ma być Dua Lipa, ale w ogóle nie powiedziałabym, że jest inspirowana piosenką Brytyjką. Jedyne co może być podobne to tylko kolory neonów, które miałyby być lepszym i olśniewającym odpowiednikiem Physical. Po prostu… Nie.

Za produkcję utworu odpowiadają najlepsi tekściarze ze Szwecji, laureaci prestiżowej nagrody Grammy. Tylko, jak widać osoba odpowiadające za materiał promujący piosenkę w TVP nie doczytała chyba, że chodzi o szwedzkie Grammis. Jak ogólnie na świecie są Grammys, w Polsce Fryderyki, to w Szwecji właśnie Grammis. Czyli w skrócie – nic ważnego. 

Najbardziej szokujący się fakt, że Rafał Brzozowski nie stworzył jakiejś piosenki, które tworzył jeszcze za czasów Tak blisko. Ten kierunek ala disco polo Lipa nie pasuje do niego kompletnie. Gdyby to była piosenka w klimacie Sky over Europe (jego propozycja z 2017 roku), zastanawiałabym się bardziej nad sensem jego udziału w tym konkursie. Musimy się zadowolić dziwną przejażdżką jaką nam proponuje Brzozowski. Ciekaw jestem, czy pani Kurska już szykuje sobie jakiś układ taneczny na show. Bo czego się nie robi, aby przypodobać się idolowi? A ja jeśli mam coś sugerować co do show, to proponuję na początku wykonać cover I’m blue w czerwonym fiacie.