#ZOSTAŃWDOMU,  Publicystyka

Narodziny nowej Taylor – recenzja „folklore”

Niespodziewane jest najlepsze. Taki przykład dostaliśmy dwa lata temu, przynajmniej u Ariany Grande z jej piosenką thank u, next gwarantującą u niej 1. miejsce na liście Billboard Hot 100. Tylko, to był utwór. Jej koleżanka po fachu, czyli Taylor Swift postawiła sobie na album niespodziankę, który okazał się strzałem w dziesiątkę.

Taylor zaczęła pracę bez żadnego znaku, że nadchodzi nowa muzyka. Zero zdjęć w studiu, zero jakiegokolwiek Twitta. Jej fani dalej żyli Lover – jej (jak się okazało) najkrótszą erą w karierze. Kto wie, gdyby wirusa nie było może byłaby dłuższa. Pandemia pozwoliła jej na tworzenie kolejnych piosenek. A w szczególności na eksperymentowanie.

Jak wiemy pierwotnie amerykańska gwiazda tworzyła muzykę country. Później postawiła na muzykę typowo popową, która dała jej największy rozgłos w karierze muzycznej. Kolejnym poważnym krokiem stała się alternatywa. 

Płyta urzeka swoimi dźwiękami oraz emocjonanymi tekstami. Na takie miano zasługują najbardziej exile z udziałem Bona Ivera oraz epiphany. W przypadku pierwszej piosenki zdecydowanie wygrała harmonia w głosach, która wzrusza jeszcze bardziej i oddaje idealnie przekaz piosenki. Najlepiej to jest widoczne kiedy oboje śpiewają w tym samym czasie. 

Natomiast epiphany jest chyba najspokojniejszą piosenkę na krążku. Słychać w głosie Taylor spokój, pocieszenie. Jakby śpiewała kołysankę, ale dla dorosłego. Sama dedykowała piosenkę swojemu dziadkowi, który walczył na frontach II wojny światowej.

W piosence betty artystka podsyca nutkę country, czyli swojego pierwotnego brzmienia. To wszystko za sprawą harmonijki, otwierającej utwór oraz dźwięków gitary kojarzące się ze starą Taylor. 

Amerykanka na swój pierwszy singiel wybrała piosenkę cardigan. Teledysk wyreżyserowała ona sama jak w przypadku The man z jej poprzedniego wydawnictwa. cardigan przenosi nas do cudownego miejsca w przyrodzie za pomogą fortepianu, a później do najgorszego sztormu na oceanie. Z tego doświadczenia na końcu kobieta zakłada tytułowy kardigan. Dodatkowo, w teledysku widzimy zdjęcie jej dziadka, co wskazuje na nawiązanie do wspomnianego epiphany.

Płyta zasługuje na wszystkie tytuły oraz rekordy jakie otrzymała m.in. zdobył 94 punkty na albumoftheyear.org z 8 ocen. Dzięki temu album jest najwyżej oceniony w tym roku oraz w tej dekadzie. Trzeba przyznać, że nowa Taylor, z nową historią jest przyjemna dla ucha, a album zasługuje na miano najlepszego w jej karierze.

Julia Maciąg