#ZOSTAŃWDOMU,  Felieton,  Publicystyka

Easy darlin’… – jeden ze snów Troye’a Sivana

Nie ukrywam, że na muzyczne nowości od Troye’a Sivana czeka się z niecierpliwością. Od jego drugiego albumu minęły dwa lata. Poza tym otrzymaliśmy w 2019 trzy piosenki z gościnnym udziałem australijskiego piosenkarza – i’m so tired… Lauva, 2099 Charli XCX oraz Love me wrong Alliex. W tym roku (w przeciwieństwie do poprzedniego) skupia uwagę nad swoją muzyką, która zbliża się do nas szybciej niż się spodziewaliśmy.

Już na początku kwietnia dostaliśmy od niego piosenkę Take Yourself Home zapowiadający coś nowego. Ze względu na pandemię i podróż Sivana po swojej ojczyźnie zmienił plany dotyczące premiery. Tak to byśmy pewnie w tym tygodniu dostali premierę tej oto piosenki, a nie Easy. 

Drugi singiel na ogół mógłby się wydawać, że będzie mieć bardziej pozytywne przesłanie niż poprzednik. Ma brzmienie jakbyśmy się cofnęli do lat 80. ubiegłego wieku. Jednak tak nie jest. 

Easy jest o rozpadzie związku albo raczej o próbie ratowania go. Wiadome jest, co związek zrobił dla podmiotu, ale nie chce się pogodzić ze stratą. Jednak w teledysku bohater jest samotny, a jego jedynym towarzyszem jest królik, który jest zawsze przy nim. Sam śpiewa:

Please, don’t leave me. Leave me.

Jakby chciał tego, żeby wypełnić pustkę jaką obecnie odczuwa. Tak to zabija swoje smutki w telewizji oraz popijając wino. 

W dzień premiery piosenki Sivan zdradził tracklistę do jego nadchodzącej EP-ki in a dream,która swoją premierę będzie miała 21 sierpnia. Sam autor mówi o tym w ten sposób:

Oto historia, która jest jeszcze w toku. Mała kolekcja piosenek, które eksplorują emocjonalny rollercoaster, etap w moim życiu, w którym uczucia i myśli były szokująco świeże. Powrót do tych utworów oraz momentów bywa trudny, ale jestem niezmiernie dumny z tej muzyki i cieszę się, że w końcu mogłem podzielić się nią ze światem.

Jedyne co nam zostało to uzbroić się w cierpliwość i czekać na dalsze nowości od Australijczyka.

Julia Maciąg