Archiwum

Turcy na kolanach

Po takich spotkaniach dłonie same rwą się do oklasków. Fenerbahce zabrakło argumentów na świetnie dysponowaną dziś Resovię. Mistrzowie Turcji zameldowali się w Rzeszowie w najmocniejszym składzie, na czele z uznawanym za najlepszego zawodnika świata Milijkoviciem oraz utytułowanym Kubańczykiem Marshalem i nadzieją argentyńskiej siatkówki Quirogą. Nic więc dziwnego, że hala na Podpromiu wypełniła się po brzegi,  a mecz elektryzował na długo przed rozpoczęciem.

Po przegranej tydzień temu na wyjeździe (3:2) rzeszowscy zawodnicy musieli wygrać. Ale tym razem podwójnie – w meczu, doprowadzającym do złotego seta. Stawka była wysoka – awans do półfinału Pucharu CEV.

Trener gospodarzy tym razem postawił na graczy, którzy nie zawodzili w ostatnim czasie – Dobrowolskiego i Bojića. Bez wątpienia szansę gry wykorzystali obydwaj. Czarnogórzec posyłając potężne serwisy dał prowadzenie miejscowym (4:0). Z czasem do głosu doszli Turcy. Stopniowe odrabianie strat doprowadziło do zaciętej końcówki, w której kropkę nad „i” postawił Bojić. Drugi set to zdecydowana poprawa gry Fenerbahce. Zawodnicy wyciągnęli wnioski i notowali niewielką przewagę na przestrzeni całej partii. Znakomicie spisujący się na siatce, nie pozwolili sobie na wyrwanie zwycięstwa (23:25). Kiedy w kolejnym secie podopieczni trenera Daniela Castellaniego wypracowali pięciopunktową przewagę i wydawać się już mogło, że i tę partię trzeba będzie spisać na straty, Rzeszowianie nabrali wiatru w żagle. Zarówno w polu serwisowym, jak i w ataku spisywali się bez zarzutu. Blask tureckich gwiazd przygasł w końcówce granej na przewagi (29:27). W ostatniej odsłonie meczu kluczową okazała się gra środkiem – szczególnie wyróżnił się wracający po długiej nieobecności Grzegorz Kosok. Niesiony gorącym dopingiem zespół z Podkarpacia nie zmarnował szansy i wygrał mecz (25:23). Cel numer jeden został wykonany.

Złotego seta nikt nie oglądał siedząc. Od pierwszego gwizdka z tonu nie spuszczali ani zawodnicy, ani kibice. Mocny atak, czujna gra blokiem, parady w obronie. Grający jak natchnieni Resoviacy nie pozostawili złudzeń komu należy się półfinał (15:12). W nim rywalem będzie ACH Bled Lublana, goszczący już w tym sezonie na polskich parkietach (rywal grupowy Ligi Mistrzów Skry Bełchatów). Nie są mu również obcy Rzeszowianie. Miejmy nadzieję na powtórkę sprzed dwóch sezonów (dwie wygrane w fazie grupowej Ligi Mistrzów).

Bożena Pieczko