Archiwum

Wczoraj „tylko” remis, w niedzielę zwycięstwo?

Wczorajszy mecz Polska-Szkocja zgromadził przed telewizorami ponad 7,6 mln widzów. Z pewnością wielu kibiców liczyło na pewne zwycięstwo Biało-Czerwonych, dzięki któremu niedzielne spotkanie z Irlandią potraktowalibyśmy jak starcie towarzyskie, przypieczętowujące awans. Zamiast tego mamy remis, jeden dodatkowy punkcik oraz narastającą niepewność.

Choć sytuacja nie jest łatwa, byłaby jeszcze trudniejsza, gdyby nie bramka Roberta Lewandowskiego strzelona w ostatniej minucie meczu. Czy możemy jednak traktować ją jako popis umiejętności doskonałego napastnika? Niekoniecznie. Gol strzelony raczej z przypadku, wynikający z ogromnego zamieszania pod bramką Marshalla. To właśnie ta sytuacja pokazała, jak nieprzewidywalny i jednocześnie brutalny potrafi być sport. Spójrzmy prawdzie w oczy, czy ktokolwiek z nas w połowie doliczonego czasu wierzył, że Polakom uda się doprowadzić do remisu? Takiego scenariusza z pewnością nie spodziewali się także Szkoci, którym 94. minuta zabrała wszelkie nadzieje na awans. Szczęście sprzyja lepszym, tym razem los uśmiechnął się do Polaków.

Mimo że Biało-Czerwoni nie przywieźli z Glasgow pożądanych trzech punktów, zasługują na pochwały. Przede wszystkim za grę od początku do końca. To przecież gol Lewego w 3. minucie otworzył mecz, a wcześniej wspomniane trafienie go zakończyło. Wielkie brawa za pierwszą bramkę należą się również Arkadiuszowi Milikowi, który zagrał do Roberta bardzo precyzyjnie. Dobrze spisali się także Krzysztof Mączyński, Grzegorz Krychowiak, Michał Pazdan, Kamil Glik oraz powoli powracający do dawnej formy Jakub Błaszczykowski. Gdyby całe spotkanie w wykonaniu Polaków wyglądało tak jak pierwsze trzydzieści minut, wynik byłby na pewno zdecydowanie lepszy.

Nasi reprezentanci zagrają następny mecz na Stadionie Narodowym, co powinno dodać im dodatkowej motywacji. Ale czy wsparcie kibiców i fenomenalnie skuteczny Lewandowski wystarczą by pokonać Irlandczyków? O ból głowy może przyprawić nas fakt, że Wyspiarze sensacyjnie wygrali starcie z Niemcami, więc do Warszawy zawitają niesieni falą zwycięstwa. Do bezpośredniego awansu, polscy piłkarze potrzebują triumfu lub remisu, ale nie wyższego niż 1:1. Miejmy nadzieję, że nasi defensorzy nie zawiodą, a Lewandowski ponownie pokaże jak powinno się strzelać. W końcu jest kapitanem. Kto inny miałby poprowadzić drużynę do zwycięstwa?

Natalia