Felieton

„365 dni”, czyli jak obrócić gwałt w żart

Najlepszą częścią gwałtu jest krzywda kobiety, jej opór, łzy, bałaganie, aby ją zostawić. To, że przez długi czas (o ile nie na zawsze) będzie miała problem z funkcjonowaniem, relacjami z innymi ludźmi, szczególnie z mężczyznami. Będzie czuła wstręt do własnego ciała i zadręczała się myślą, że ktoś naruszył jej przestrzeń. 

Żyjemy w czasach kiedy sprawy gwałtu są odwlekane, bagatelizowane, wyśmiewane. Często z ofiary robi się oprawce własnej krzywdy, przecież krótkie spódniczki, głębsze dekolty, upojenie alkoholem to oczywista zgoda i namowa do gwałtu.

„Mówiła nie, ale myślałem, że się tylko droczy”

„Odpychała mnie, jak zwykle, co w tym dziwnego”

„Jest moją żoną, to jest jej obowiązek”

„Nie stawiała oporu” 

Nie muszę chyba wyjaśniać na czym polega strach. Każdy przeżywa go inaczej. Ty zaczniesz płakać, ktoś inny krzyczeć albo śmiać się. Strach też paraliżuje, ściska gardło, nogi stają się jak z waty i każdy opór jest niemożliwy. Trzeźwe myślenie, staje się odległe.

Ciężko wyobrazić sobie sytuację, że ktoś idzie za Tobą, zaciąga Cię do piwnicy, używa swojej całej siły by Cię obezwładnić i zaczyna Cię zmuszać do czegoś czego wcale nie chcesz. Jak to słyszę wyobrażam sobie tylko strach. Jak stawiać opór? Jak powiedzieć nie? Jak krzyczeć w obliczu zagrożenia? Często z użyciem broni. 

Jest to takie samo PRZESTĘPSTWO jak to, gdy ofiara stawia widoczniejszy opór, ma odwagę krzyczeć i uciekać. Kobieta w obliczu strachu, niebezpieczeństwa nie zawsze zachowa zimną krew. I ma do tego prawo. 

Wstęp miał upewnić, gwałt to przestępstwo, krzywda, obrzydlistwo, coś niedopuszczalnego. Coś, za co powinna być kara, coś, co NIE jest romantyczne. 

Na wstępie należy zaznaczyć, że nie obejrzałam tego filmu i na pewno go nie obejrzę. Mowa o filmie „365dni” na podstawie książki Blanki Lipińskiej. Pozwolę sobie przytoczyć opis filmu z portalu Filmweb:

„Laura, aby uratować rozpadający się związek, wyjeżdża na Sycylię, gdzie poznaje Massimo. Niebezpieczny mężczyzna, szef rodziny mafijnej, porywa ją i daje jej 365 dni na pokochanie.”

Porywa i daje rok aby ją pokochał? To jest romantyczne? 

W jedej z pierwszych scen filmu główny bohater gwałci, oralnie kobietę (co ma być podstawą dobrego seksu), po czym porywa główną bohaterkę. To jest obraz prawdziwej miłości? Porwanie jest uroczę?

Obroną autorki, która notabene kwestionuje wszystkich krytyków, jest zdanie, że „…nawet w Harrym Potterze zabijali” 

Chyba nie muszę komentować, Harry Potter to literatura fantasy i nie czyni z morderstwa czegoś w żadnym stopniu atrakcyjnego. W przeciwieństwie do gwałtu przedstawionego w „dziele” Lipińskiej. Który, staje się romantyczny, podniecającym, niegroźny. Nie boję się stwierdzić, że może mieć charakter zachęcający do podobnych działań w celu uzyskania przyjemności.

 Istnieją oczywiście fantazję, kiedy np. kobieta lubi kiedy jej partner ją obraża, poniża, traktuje przedmiotowo, ale tylko i wyłącznie w bezpieczny sposób. Do momentu, kiedy tego oboje chcą. To zabawa, nie prawdziwy gwałt. Nikt o zdrowych zmysłach nie pragnie gwałtu. To jedynie prywatny akt miłości, po którym wszyscy wracają do porządku dziennego, nikt nikogo nie więzi przez rok. 

Seks bez zgody

Nie jest aktem miłości 

Nie jest przyjemnością

Nie jest błahostką 

Nie jest niczym normalnym 

Jest przyczyną samobójstw 

Jest przeszkodą w relacjach seksualnych

Jest strachem do końca życia 

Traumą, przestępstwem 

1 na 20 kobiet doświadcza przemocy seksualnej, a do kin wchodzi erotyk ze sceną „przyjemnego” gwałtu. Polsko, dokąd ty zmierzasz? Gdzie te wszystkie prawdy uniwersalne? Jak inne kobiety potrafią ją bronić?

                                                                              Emilia Stechnij