Felieton

Iran VS Ameryka – III wojna światowa?

Bagdad. 3 stycznia 2020 roku, godzina 12.30 czasu lokalnego. Grupa mężczyzn pośpiesznie wychodzi z samolotu i udaje się w stronę konwoju samochodów, aby jak najszybciej opuścić lotnisko. Nagle głośny trzask rozrywa spokojną ciszę. Z pojazdów pozostają tlące się zgliszcza, bezpośrednie trafienie, nie mieli szans na przeżycie, ciało Gen. Suleimaniego zostało rozpoznane tylko dzięki pierścionkowi, który nosił na palcu. Dron MQ-9 Reaper jedna z wielu zabawek Trumpa spełniła perfekcyjnie swoje zadanie – kolejny wróg Ameryki nie żyje. I tak oto śmierć dwóch mężczyzn : gen. Kasema Sulejmani przywódcy elitarnej irańskiej jednostki Al Kuds oraz Abu Mahdiego al-Muhandisa jednego z dowódców irackiej milicji pociągnęła za sobą szereg wydarzeń, które tak samo jak zabójstwo następcy tronu Austrio-Węgier przeszło 100 lat temu mogą doprowadzić do kolejnej wojny na skalę światową.

W tym artykule postaram się przybliżyć Państwu sytuację polityczną obu państw jak że i ich potencjał militarny.

Ziemia ludzi wolnych

Te słowa pochodzące z Amerykańskiego hymnu idealnie oddają to co wiele osób myśli o tym kraju. Jest to czwarte największe państwo świata, posiadające największy potencjał militarny jak i drugi największy arsenał głowic nuklearnych na świecie, należy również pamiętać że około 42% amerykanów posiada broń palną, z czego znaczna część zrzesza się w organizacjach paramilitarnych. Kolejnym imponującym faktem jest potęga gospodarcza tego państwa, zasilana surowcami występującymi naturalnie na jego terenie. Jak pokazują prognozy w najbliższych latach kraj ten nadal pozostanie liderem w tych kategoriach. Ameryka w ostatnim stuleciu podążała strategią izolacjonizmu, zachwianą przez obie wojny światowe jak i w ostatnich latach przez zamachy z 11 września i wojnę przeciwko terroryzmowi. Teraz pod rządami 45 prezydenta Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone podjęły agresywną politykę zagraniczną skierowaną w wrogów Ameryki głownie z rejonów bliskiego wschodu. Kulminacją tego był zamach na życie jednego z najważniejszych osób w państwie Irańskim, czyli gen. Suleimaniego.

Następny przystanek : Jedwabny Szlak

Iran – piękny kraj, w większości górzysty, bogaty w surowce naturalne który stale rozwija swój przemysł cywilny jak i militarny. Dziś uznawany za tzw. Republikę islamską, czyli powstałą po rewolucji islamskiej 1979 roku teokrację, rządzoną przez Najwyższego Przywódcę Aliego Chamenei. Państwo to ciągle stara się rozszerzać swoje wpływy na islamskie państwa bliskiego wschodu, przez co ich rywalem o władzę w regionie jest Arabia Saudyjska. Posiada on broń atomową, przez co jakiegokolwiek konflikt może zakończyć się nuklearną anihilacją. W ostatnim czasie zginął gen. Sulejmani jeden z najbardziej wpływowych osób w państwie. W ramach odwetu zostały ostrzelane bazy amerykańskie w Al Asad  niedaleko miasta Hit w środkowym Iraku oraz  Irbil w irackim Kurdystanie. Według strony Irańskiej  w atakach zginęło 80 amerykanów, zaś USA utrzymuje że nikt nie ucierpiał.  Jednocześnie minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif oficjalnie napisał na twitterze  iż państwo Irańskie nie dąży do eskalacji konfliktu ale będzie bronić się przed jakąkolwiek agresją.

To będzie wojna, czy nie ?

Na razie nic na to nie wskazuje, owszem nigdy nie można być pewnym na 100 procent, aczkolwiek żadne z państw nie jest w stanie zaryzykować otwartego konfliktu. Jeżeli jednak do niego by doszło, w szczególności zważywszy że oba państwa posiadają arsenał atomowy skutki mogłyby być tragiczne dla obu stron. Sama wojna nie doprowadziła by do żadnego porozumienia, mimo iż konflikt byłby dewastujący, gdyż pociągnął by za sobą szereg sojuszy z całego globu. Trump musiałby się zmierzyć z koalicją złożoną z państw islamskich( w końcu Amerykanie są niezbyt lubieni po inwazjach na Afganistan czy Irak) oraz pewnej pomocy Rosji która na pewno niepozostała by bezczynna. Sama inwazja jeżeli by do niej doszło kosztowałaby życie dziesiątek tysięcy ludzi w tym cywili, zaś rząd  i armia uciekliby w góry. Byłaby to powtórka z Wietnamu, a opinia publiczna, na której to Trumpowi  zależy najbardziej, zniszczyłaby go. Sam desant wojsk Stanów Zjednoczonych miałby marne szanse powodzenia jak pokazały to ćwiczenia wojenne Millennium Challenge 2002, gdzie armia wyposażona w sprzęt typowego państwa z bliskiego wschodu(Iranu) z łatwością zniszczyła flotyllę Stanów Zjednoczonych, topiąc 16 okrętów wojennych i zatrzymując cały desant, zanim się zaczął. Gdyby byłby to prawdziwy konflikt Stany Zjednoczone straciłyby  20tysięcy wyszkolonej załogi jak i wiele cennych okrętów. Prócz strat personelu wojskowego, zginęłoby wielu cywilów, a jeszcze więcej straciłoby dobytek swojego życia. Zważywszy na to że zainteresowałyby się tą wojną organizacje radykalne typy ISIS wojna przybrałaby straszliwy charakter. Nikt nie byłby bezpieczny, możliwe by było użycie ataków terrorystycznych czy używanie zwykłych ludzi w celach wywiadowczych lub gorzej jak to było podczas konfliktu Irańsko-Irackiego. Użycie broni biologicznych spowodowałoby skażenie ziemi na wiele lat, tak samo z promieniowaniem po nuklearnym. Wojna ta byłaby po prostu wielką maszynką do mięsa, w której dziesiątki tysięcy ludzi walczą i giną dla polityki i fałszywych ideałów, gdyż „Tylko umarli widzieli koniec wojny” – Plato.

Patryk Propola