Archiwum

„Zbrodnia i kara” czyli psychologia morderstwa w najlepszym wydaniu

– Na kogo padło tym razem?
– Dostojewski!
– „Zbrodnia i kara”?
– Nie inaczej…

CEL… ŚRODEK… UŚWIĘCENIE

Wyobraźmy sobie świat, w którym istnieje podział ludzi na zwykłych i niezwyczajnych. Ci pierwsi nie robią nic. Jedyne ich zadanie to uprawianie seksu w celu przedłużenia gatunku. Drudzy natomiast mogą żyć spokojnie usuwając wszystkie przeszkody stojące na drodze do ich kariery. Czy taki świat miałby sens? Czy istniałby człowiek niezwyczajny, który nie byłby przestępcą? Aleksiej kandyduje na prezydenta, chce zmienić państwo na lepsze i tylko jeden rywal mógłby mu zaszkodzić. Logiczne jest to, że robi wszystko aby go zniszczyć. Tylko czy człowiek, któremu wszystko wolno ma jakieś granice? Czy byłby w stanie nawet popełnić ZBRODNIĘ? Taki świat miałby tylko jedną zasadę: „Po trupach do celu, bo w końcu ten cel uświęca środki”. Nie wiem czy sam Niccolo Machiavelli byłby w stanie się odnaleźć i przeżyć choć jeden dzień w takiej rzeczywistości.

ZBRODNIA… DOSKONAŁOŚĆ

Zastanówmy się czy zabójstwo osoby nikomu niepotrzebnej, a nawet źle wpływającej na otoczenie jest czymś złym. Przecież takie zachowanie wręcz poprawiłoby sytuację społeczną, a policja nie miałaby się do czego przyczepić z racji niezwyczajności mordercy. Ale czy istnieje zbrodnia doskonała? A czy nasz Aleksiej byłby w stanie dopuścić się takiego czynu nawet na kobiecie? Na pewno musiałby wcześniej wmówić sobie, że to co zrobi jest dobre dla ogółu, nie tylko dla niego samego. Wiele dni zajęłoby mu przygotowanie. Z pewnością obmyślałby każdy szczegół, przygotowywał ubranie, szukał narzędzia zbrodni  i  planował spotkanie z ofiarą w miejscu, gdzie nikogo nie będzie. Ciekawe też, który moment uznałby za właściwy na dokonanie zbrodni… A co, gdy coś poszłoby nie tak?

To, że człowiek teoretycznie wie jak się zachować nie znaczy, że w praktyce zachowa się tak samo. Czy przez samego siebie „plan doskonały” mógłby zacząć szwankować? Przecież nikt nie wie jak sam zareaguje psychicznie w takiej sytuacji. Wtedy może wydarzyć się dosłownie wszystko. Co gdyby w chwili kiedy nie ma już odwrotu człowiek stałby się niepewny? Już wtedy by przegrał. Mógłby łudzić się, że wszystko będzie dobrze, ale w chwili morderstwa jego nerwy by nie wytrzymały. Mądry człowiek i świetny plan zniszczony zostałby przez psychikę.

JA NOSZĘ MAŁE CZŁOWIECZKI, A TY, CO Z NIMI ROBISZ?

Pewnie nie wiecie, ale „zły” kandydat miał siostrę, która była niezbyt urodziwą panną:

„strasznie niezgrabną, okropnie wysoką, o długich jakby powykręcanych nogach, w znoszonych butach z koźlej skóry, nosiła się jednak bardzo czysto”

Kobieta była spokojna, z pokorą traktowała swój los. Ślepo posłuszna siostrze mimo, że z zawodu była szwaczką, pełniła w domu rolę służącej. Pojawia się opis mówiący, że samotna co i rusz bywała w ciąży. Czy aby tak bliska rodzina kandydującej na prezydenta może być wcześniej wspomnianym człowiekiem zwykłym? Kim musiała być naprawdę, jeśli wielokrotne zapładnianie jej nie przeszkadzało? Można wnioskować, że ta niby spokojna kobieta była bardzo lekkich obyczajów.

Pomyślmy teraz o Aleksieju, który postanowiłby dokonać najgorszego na swoim wrogu, a ta domowniczka niespodziewanie by się pojawiła. Jak wynika z jego rozumowania i towarzyszącego zwątpienia, dla spokoju duszy musiałby zabić także i ją. Nawet kobietę w ciąży? A może dałoby się opisać to tak, aby treść książki w tym momencie zwyczajnie nie wspominała o jej brzemienności. W przeciwnym razie bohater musiałby dokonać zbrodni aż na trzech osobach tylko po to, by zostać prezydentem. Ale czy wiedziałby, że osoba, którą nieplanowanie zabija nosi w sobie życie? I tu pojawia się kolejne, chyba kluczowe pytanie: czy nawet nienarodzone dziecko nie przeszkodziłoby człowiekowi niezwyczajnemu w dążeniu do celu? To tylko gdybanie… Zdajmy sobie sprawę, że ciąży nie było.

A CO JEŚLI TO JA?

Zakłamana policja potrafi tylko podejrzewać… Nie ma znaczenia czy jest się winnym, albo czy są jakiekolwiek poszlaki przeciwko tobie. Żyjesz więc jesteś podejrzany. Służby miały bardzo dziwne metody przesłuchiwania. Próbowali męczyć ludzi psychicznie, rozpraszali ich, dopytywali o różne poboczne tematy i życie codzienne. Wybrali sobie metodę wyśmiewania i próby doprowadzenia do obłędu. Ale czy człowiek niezwyczajny mógłby zostać wezwany na policję, jeśli miał prawo robić wszystko? A może Aleksiej wcale nie był niezwyczajny… Mimo to on znał ich gierki. Nie pozwoliłby się zamęczyć pytaniami. Wprost powiedziałby im, że są oszustami i wciąż kłamią próbując wydobyć prawdę, którą przecież on mówi. Droczyłby się z nimi tak samo, jak oni z nim. Zapewne podpuszczałby ich: „A co jeśli to ja zabiłem?”

Podobno w naturze mordercy jest wieczne zwracanie na siebie uwagi. Najgorsza rzecz jaka może go spotkać to obłęd. Czy zabójca byłby w stanie wrócić na miejsce przestępstwa i pytać o krew albo dzwonić tym samym dzwonkiem? Przecież to mogłoby w jakiś sposób rzucić na niego cień podejrzeń.  

„MORDERCA!”

Jeśli człowiek zwątpiłby w swój „plan doskonały”, po zbrodni popadłby w obłęd. Miałby majaki, miewał dziwne sny. Co miałby myśleć, gdyby dostał wezwanie na policję w niewiadomej sprawie? Nie wypadałoby nie pójść, aby nie zwrócić na siebie uwagi. Gdyby zaczęto natomiast rozmawiać i pytać go o zbrodnię, która wydarzyła się w mieście, nie mógłby zemdleć, ani pokazać, że jest w jakiś sposób zestresowany. To tak jakby idąc przez miasto usłyszał od nieznajomego: „Morderca!”. Wtedy po długim namyśle i rozważaniach (nawet samobójczych) wypadałoby mu iść i się przyznać.

Podobne myśli gnębiły Fiodora Dostojewskiego. Różnimy się tym, że on bardziej zagłębił się w sprawę i rozważał ją na kartach „Zbrodni i kary”. On tak jak ja stworzył nową postać. Stworzył Raskolnikowa. Rodiona Romanowicza Raskolnikowa. 

 

Kacper Szewczyk