Archiwum

Sakrament odejścia z Kościoła

„Sakrament odejścia z Kościoła” – tak z sarkazmem określa sakrament bierzmowania Artur Sporniak w swoim artykule na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Sam tekst jest krótką informacją na temat IV Ogólnopolskiego Kongresu Nowej Ewangelizacji, który odbył się 23-26 listopada na Jasnej Górze i dotyczył właśnie problemu rozluźniania więzi z Kościołem po otrzymania tego sakramentu. Faktycznie, coraz częściej młodzi ludzie przystępują do bierzmowania tylko z powodu chęci uniknięcia sporów z rodziną, czy problemów ze ślubem kościelnym i nie prowadzą życia jak „dojrzały chrześcijanin”.

„Bierzmowanie – matura czy inicjacja chrześcijańska?” – tak brzmiał tytuł wspomnianego wcześniej kongresu. Jak powinniśmy go interpretować? Wielu z nas, będących już po przyjęciu sakramentu, źle wspomina okres przygotowań do niego. Jednym nie podobały się indeksy, „przymus” nauki modlitw i wielu różnych zagadnień. Inni narzekali na obowiązkowe uczestnictwo w dodatkowych spotkaniach, czy uroczystościach kościelnych. Męczyli się wypełniając nakazane obowiązki. Tylko po co? Wielu podchodzi do przygotowań jak do testu w szkole. Kolejny sprawdzian, na który musisz się nauczyć, dostaniesz ocenę i nie będzie się liczyć. W Kościele nie ma miejsca na popularną wśród młodzieży zasadę „Zakuć-Zdać-Zapomnieć”. Często w ten sposób uczniowie przygotowują się do matury. Później okazuje się, że już po paru miesiącach nie potrafią odpowiedzieć na podstawowe pytania, co udowadnia np. znany internetowy program „Matura to Bzdura”. Jeśli więc zamierzasz nauczyć się, bez zrozumienia, paru formułek z książeczki i nie wyciągnąć z tego żadnej wiedzy czy doświadczenia, to po co w ogóle przygotowujesz się do bierzmowania? Wspomniana matura jest zwieńczeniem wieloletniej nauki szkolnej i zamyka ją. Jak pisał Abp Grzegorz Ryś w zaproszeniu na kongres: „Bierzmowanie jest punktem wyjścia, a nie dojścia. Niczego nie zamyka, a raczej otwiera wszystko w życiu wiary”.

Porównanie bierzmowania do matury jest w tytule kontrastowane z faktycznym sensem sakramentu. Bierzmowanie istotnie jest, wraz z chrztem i Eucharystią, jednym z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Służy inicjacji, wprowadzeniu w świat wiary i Kościoła. Uczy i udziela nam łask, potrzebnych do życia w miłości z Panem Bogiem i bliźnimi. Integralną częścią wchodzenia w dojrzałość chrześcijańską, jest właśnie nauka podstawowych prawd i zasad panujących w Kościele. Nie uczymy się ich tylko po to, by pokazać naszemu katechecie, że może pozwolić na nasze przystąpienie do bierzmowania. Na taką decyzję wpływa dużo więcej czynników, jak codzienna postawa, czy aktywne działanie we wspólnotach, jednak, niezaprzeczalnie, wiedza jest ważną składową tej opinii. Nie można jednak traktować nauki z małego katechizmu jako przymus zaliczenia, trzeba zrozumieć niesione przez nie wartości i, przede wszystkim, przelać je na swoje życie.

Abp Grzegorz Ryś przed kongresem mówił: „Musimy postawić sobie pytanie, czy mamy co tym młodym ludziom zaproponować w Kościele na drugi dzień i na drugi rok po bierzmowaniu”. Jednym zdaniem przewodniczący Episkopatu ds. Nowej Ewangelizacji podsumował, a właściwie zapowiedział temat kongresu na Jasnej Górze. To właśnie to stwierdzenie zainspirowało mnie do rozważań na ten temat i napisania tego tekstu. W poszukiwaniach odpowiedzi na postawione przez Abp Rysia pytanie, doszedłem do paru wniosków. Moim zdaniem, problem leży u samych podstaw. Dotyczy podejścia kandydatów do samego sakramentu. Nie traktują go jak wielkie wydarzenie w ich życiu. Nie mówię oczywiście o wszystkich, ale znaczna część nie myśli w ten sposób. Jak więc to zmienić? Myślę, że trzeba zacząć od początków naszego życia. Na nasze życie najbardziej wpływa otoczenie, począwszy od najbliższej rodziny. Poprawie powinien więc ulec proces wprowadzania w chrześcijaństwo dzieci i młodzieży przez rodziców. Wiadome jest, że to właśnie od nich przejmujemy podstawowe zachowania, zasady etyki czy moralności, także wiarę i życie w miłości z Bogiem. Jeśli więc wszyscy rodzice zaczną postępować zgodnie z naukami Kościoła i wpajać je będą swoim dzieciom, zupełnie zmieni się podejście młodzieży do bierzmowania. Ludzie wychowani w wierze przystąpią do niego, jako do jednego z najważniejszych wydarzeń w ich życiu. Potratują to jako wejście w dojrzały chrześcijanizm, a nie zaliczenie kolejnego obowiązkowego egzaminu, czy wypełnienie przymusu rodziny.

Mateusz Trojnar