Archiwum

„Pod jednym dachem z Pablo Escobarem”

Godzina 15:30, zwyczajny z pozoru dzień. Śnieg powoli muskał jego brodę. Nosił bluzę z napisem „DPD” jak zwykle, oraz oczywiście charakterystyczną dla niego czerwoną czapkę z daszkiem. On już miał moje dane. Wiedział o mnie wszystko i nawet to, kiedy mnie spotka.

Nie znałem dnia ani godziny. Zupełnie jak w Biblii. Siedziałem bezradnie, wyczekując telefonu. Zadzwonił. Niepewnie odebrałem telefon.

-Halo?

-Jestem przed domem. Czarne Audi. -Odparł nieznajomy głos.

-Rozumiem.

Wyszedłem z głową pełną nerwów i kieszenią pełną banknotów.

-Nareszcie możemy się rozliczyć! -Zarycznał groźnie.

-Tak.

-Proszę bardzo- dodał odjeżdając po całej transkacji.

-Dziękuje panie kurierze, do widzenia- Odparłem.

Paczkę wniosłem do domu, bardzo zadowolony z zakupu. Widziałem go już raz. Był piękny, śmieszny i natychamiast poprawiał humor. Otworzyłem paczkę i zobaczyłem nierozpieczętowane jeszcze pudełko. Rzecz, o której piszę, to nic innego jak… parzydełko do herbatki manat. Otworzyłem opakowanie i zobaczyłem to, a może Go.

Na pierwszy rzut oka przypominał faktycznie parzydełko manat, lecz był to nikt inny jak Pablo Escobar, największy kolumbijski baron narkotykowy, szef największego kartelu w całej Ameryce. No nic, pomyślałem.  Przecież pozory mogą mylić.

Zaparzyłem w nim moją ulubioną herbatę miętową, postawiłem na biurku z nadzieją na to, że to jednak parzydełko manat. Herbata natychmiast zczarniała, jak widać na zdjęciu.

-CO JEST ?- krzyknąłem.

-HAHAHHAHA- odparł Pablo. I co teraz zrobisz młody?

No bo faktycznie. Co mogłem zrobić? Dobrze o tym wiedział, że pozostaje mi tylko wypić. Jednak stchórzyłem i zostawiłem go na biurku. Czułem wpływ Pabla na czasoprzestrzeń w moim domu.  Godzinę później była niby była ta sama godzina, tylko godzinę późniejsza. Zacząłem odrabiać zadanie.

-PSST MŁODY- Szepnął manat z biurka.

-Pablo, zostaw mnie proszę. Odrabiam zadanie dla Pani Danuty.

-Nic nie odrobisz, teraz to ja tu rządzę. – to powiedziawszy wyszedł z czarnego niczym smoła kubka i ubrał najlepsze spodnie z mojej całej szafy, a później wracając do herbaty plusnął tak mocno, że poplamił mi cały zeszyt i zamoczył spodnie śmiejąc się ze mnie.

Pablo był nieubłagany. Każdą herbatę zabarwiał na czarno, a ile go upomniałem. Tyle razy niszczył mi nową parę spodni, pokazując przy tym kto tu ma większe jaja.

Nie mogę go odesłać, bo okazało się, że mój manat jest homoseksualistą. Gdybym go odesłał, zostałbym napiętnowany jako homofob.

Tekst ten kieruje do każdego, kto bawi się w internetowe zakupy (szczególnie do dziewczyn chcących kupić sukienkę na studniówkę). Uważajcie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy zamawiając parzydełko do herbaty manat, natraficie na największego zbrodniarza wojennego, szefa kartelu Pablo Escobara.

                                                                        Nieszczęśliwy konsument.