Archiwum

Bonjour

Nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale od kilku lat każdy terrorysta jest muzułmaninem. Ta sytuacja powinna wszystkich nauczyć politycznej szarości. Może dobrym okaże się cytat: „Z wódką jest tak, jak z państwem multikulturowym. To, co w małych ilościach rozwija, ubogaca i czyni świat ciekawszym, po przekroczeniu pewnej granicy może prowadzić do katastrofy.”

Tania siła robocza, którą zassała niczym odkurzacz Francja, przekroczyła właśnie tą „pewną granicę”.  Wg. świadków zdarzenia, zamachowcy oprócz wykrzykiwania „Allahu Akbar” porozumiewali się po francusku. Jest to więc jasne – nie zrobili tego imigranci. Prezydent Hollande ponoć wie kto to zrobił. Oczywiście, ale każdy z odrobiną oleju w głowie również wie, że na pewno nie był to losowy Ahmed z zestawem małego jihadysty. Perfekcyjnie zaplanowana akcja, została poprawnie przeprowadzona, wykonawcy znali doskonale teren w którym działali.  Mieli parę pobudek, którymi się kierowali.

Można zacząć od oczywiście ich religii, czyli Islamu. Wiele osób z lewicowych środowisk zawsze wywija w takiej sytuacji, jak ta, wersetami 2:190-194 z księgi Al-Baqarah, drugiej sury Koranu. Pozwolę sobie część przytoczyć: „Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. Zaprawdę; Bóg nie miłuje najeźdźców!”
I jeśli ktoś nie ma pojęcia o tym, jak funkcjonują mędrcy w Islamie, to pewnie i się z nimi zgodzi, rzeczywiście bardzo pokojowa religia, zamachowcy to tylko malutka część psycholi. W praktyce jednak interpretacje mędrców mają taką samą lub nawet większą siłę przebicia niż sama doktryna. To właśnie ci starcy są takimi radykałami i z niewiernymi to się nie patyczkują.

Zemsta. Jak Kali się wysadza to dobrze, ale jak Kalemu bombardują ojczyznę to już źle. Prezydent Obama bombarduje już jakiś czas, karząc islamistów za różne ich grzechy i grzeszki oraz oczywiście dla pieniędzy. Ktoś musiał za to beknąć. Patrząc na to pod kątem ekonomicznym to się nawet opłaca. Europa i USA mają tańszą ropę, firmy zbrojeniowe zarabiają, ot i (no prawie) wszyscy zadowoleni. A cierpią oczywiście ci co zawsze – niewinni.

Ważna jest też konsekwencja polityczna. Wzrośnie poparcie partii narodowościowych. We Francji Front Narodowy, prowadzony przez Marine Le Pen, już zyskał wiele. Nie podsuwam tu oczywiście żadnej teorii spiskowej. Taka jest po prostu kolej rzeczy. Najbardziej zastanawia mnie jedynie, jak przebiegałby marsz niepodległości w Polsce, gdyby odbywał się 14 listopada.

Anarchokapitalista