Archiwum

W sekundach

Weronika Makowska: Jesteś szczęśliwym człowiekiem?

Błażej Strzelczyk:Za szybko na takie pytanie.

Dlaczego?

Bo jest bardzo osobiste.

Co się z tym wiąże?

Ze szczęściem?

Tak.

Mam wrażenie, że to nie jest permanentny stan. To są chwile, ułamki sekund.

Pamiętasz taki ułamek?

W tym roku wracaliśmy ze znajomymi zWoodstocku. Jechaliśmy samochodem, zatrzymaliśmy się na chwilę na stacji benzynowej, kupiliśmy butelkę whisky i colę. Było takie zachodzące, ciężkie słońce. Promienie były bardzo nisko. Słońce było pomarańczowe. Siedzieliśmy na tej stacji benzynowej, piliśmy to whisky i nastąpił moment, że mi się wszystko wyłączyło, wszystkie problemy i troski się powyłączały z głowy i przez ten ułamek sekundy byłem chyba szczęśliwy. Drugi raz tak miałem, kiedy pierwszy raz w tym sezonie jechałem stopem. Już był maj, albo jeszcze kwiecień. Słuchałem Damiana Syjonfam i trzymałem karton z napisem Bielsko – Biała. W życiu trzeba wracać do okoliczności, w których czułeś się dobrze. W sekundach, ułamkach chwil, detalach.

Czyli jesteś sentymentalny.

No, bywam sentymentalny. A co to znaczy?Ja wracam do tych okoliczności tylko po to, żeby się poczuć jak wtedy.

Kiedy do nich wracasz? Gdy czujesz się źle?

(milczy) No. Wtedy. A ty jesteś szczęśliwa?

Chyba tak. Kiedy jestem szczęśliwa, zazwyczaj z tego szczęścia płaczę. Nie płakałam na Titanicu, nie płakałam na Zielonej Mili. Płakałam na Sugar Manie.

A często płaczesz?

Nie. Nie potrafię. A ty płaczesz ze szczęścia?

Ze szczęścia nie. Gdy jest taki czas, dobry moment w życiu, wiem, że za chwilę przyjdzie moment zły. Myślę, że mało mam dobrych momentów. Tak jestem skonstruowany, że nie jestem w stanie cieszyć się z dobrych chwil. Przez to, że się z nich nie cieszę, ich nie zauważam. Bo wiem, że za chwilę się muszę potknąć i jakoś spadnę w dół.

Nie cieszysz się z radości?

Ja się boję tych radości ze szczęściai radości z takich momentów, bo boję się, że czasami jestem w nich pyszny, a nie pokorny, i że ta pycha mnie gubi. I przychodzi kryzys. Bardziej przeżywamy porażki niż zwycięstwa.

Bywasz zazdrosny o teksty?

Nie. Bywam sfrustrowany, gdy ktoś coś robi, a ja nie. To znaczy, że ktoś siedzi tam, w głębokiej Warszawie i napisze świetny wywiad, kolejny. A ja mówię, że nie mam czasu albo pomysłu.Ale cieszę się z sukcesów ludzi, wbrew pozorom.

Powiedziałeś, że nie wiesz, czy wywiad to coś, co chcesz robić w życiu.

To nie było tak. Było tak, że ja nie wiedziałem rok temu.

A teraz już wiesz?

Nie. Ciągle nie, ale mniej nie wiem, niż nie wiedziałem na początku tego roku. Ja nie jestem z tego, co robię, jakoś szczególnie dumny i zadowolony. Mam wrażenie, że tutaj jeszcze dużo brakuje. Robię to tylko rok, Torańska robiła to przez całe życie i ona miałaby coś do powiedzenia.

Dlaczego Kraków?

Grechuta, Myslovitz i Stare Dobre Małżeństwo – naiwna wersja tego miasta. Wolałbym mieszkać w małym mieście.

Dlaczego?

Bo lubię małe wspólnoty.

Pochodzisz z małego miasta.

Fajny ping – pong ci wychodzi.

Ile lat miałeś, gdy wstąpiłeś do seminarium?

Osiemnaście.

Dlaczego to zrobiłeś?

Nie lubię tego pytania.

Dlaczego?

Bo nie mam na nie spektakularnej odpowiedzi.

Ile byłeś w seminarium?

Dwa lata.

Jak twoi rodzice zareagowali na to, że chcesz zostać księdzem?

Myślę, że bardziej przejmowali się tym, jak wychodziłem niż wchodziłem.Moi rodzice to ludzie, którzy mówią: „będziemy cię wspierać w twoich decyzjach, to są twoje decyzje”.

Jaki wtedy byłeś? Przed wstąpieniem do seminarium.

Był taki czas, że chodziłem metr nad ziemią, cały czas z różańcem w rękach, napominałem kolegów z klasy, żeby nie pili tyle alkoholu, nie palili tylu papierosów. I wiem, że to była chwila, ułamek sekundy. Nie byłem wtedy sobą, w jakimś sensie.

Potem się zderzasz zrzeczywistością seminarium, masz jakiś obraz z tyłu głowy, wyobrażenie. Światy mi się zderzyły. Mój świat idealny z tym światem realnym. To jest to wyrównanie poziomów. Tak samo jest w miłości. Poznajesz dziewczynę, masz jej wizję, idealizujesz, dopowiadasz. I potem to się zderza z rzeczywistością. I na tym polega miłość, żeby się w tym odnaleźć, żeby nie bazować na ideałach, ale też nie pozbyć się tych ideałów.

W zderzeniu ideałów z rzeczywistością rezygnowałeś z ludzi?

(milczy) Wielokrotnie.        

Więc dlaczego zrezygnowałeś z seminarium?

Bardzo chciałbym mieć na to pytanie spektakularną odpowiedź, żeby była to historia niezwykła, ale tak nie jest. Po prostu przyszedłem i wyszedłem. W związku z tym nie mam żadnych innych refleksji. Nie pojawiła się kobieta, nie jestem gejem, nie zaćpałem się w seminarium. Mnóstwo rzeczy się nie wydarzyło. To banalne i oczywiste. Nie chce być banalny i oczywisty.

To był dobry czas, to seminarium. Byłem bardzo fajnym chłopakiem.

A teraz nie czujesz się fajnym chłopakiem?

Nie ja powinienem odpowiadać na takie pytanie.

Miałeś szczęśliwe dzieciństwo?

Jak słucham różnych opowieści na wywiadach, opowieści moich znajomych, to mam wrażenie, że miałem raj. To jest dobry dom. Dostałem bardzo dużo. Dlatego muszę teraz dużo dać, a nie pogardzać. Pouczać.

Generalnie, gdy patrzę na moje pokolenie, to widzę, że myśmy zupełnie odwrócili hierarchię wartości. Mam 27 lat i wiem, że rodzice bardzo by chcieli, żebym miał dziecko, miał syna, miał dom i rodzinę. Ale to się nie wydarzy i oni muszą się z tym pogodzić. Myślę, że powinnaś słuchać rodziców.

Kochasz rodziców?

Gdy teraz patrzę na swoją mamę, to próbuję sobie wyobrazić sytuację,w której jestem w jej brzuchu. Próbuję sobie wyobrazić jak ona mnie karmi piersią.

Kłóciłeś się z nią kiedyś?

Wielokrotnie. (milczy)

A przepraszałeś?

U mnie się nie mówiło takich słów. Kocham, przepraszam, itd.

Nie lubisz mówić takich słów?

Mam wrażenie, że w pewnych momentach mówiłem tego za dużo. A jak za dużo się mówi przepraszam, to oznacza, że za dużo się wyrządzało krzywdy. Dlatego teraz staram się nie mówić przepraszam, ale po to, żeby nie wyrządzać krzywdy.

Uważasz je za słowa wielkiej wagi?

Tak. Często mówię przepraszam, ale tylko dlatego, że wyrządziłem komuś krzywdę.

Masz wiedzę na temat Boga.

Myślę, że nie można mieć wiedzy na temat tego kogoś.

Znasz się na Nim.

Oddycham, tak się modlę. Oddychaniem.

Jak się wtedy czujesz? Gdy oddychasz.

To jest próba powrócenia do czasów, kiedy byłem w seminarium. Mam wrażenie, że kiedy obudzę się rano i nie będę miał piętnastu minut na to, żeby siąść i pooddychać, to ten dzień będzie dziwnie skonstruowany. Natomiast nie jestem kimś, kto wymagałby mówienia o Bogu. Nie jestem tym kimś, kto sam chce mówić o Panu Bogu dużo. Raczej czyny.

Jak widzisz kościół?

Nagrałem ostatnio film promocyjny dla Światowych Dni Młodzieży, miałem mówić o miłosierdziu. W filmie, który trwa dziewięć minut mówię około pięć minut i jakaś dziewczyna mówi pięć minut. Ja mówię o tym, że gdy idę po ulicy i widzę bezdomnego to się zatrzymuję i coś chcę dla niego zrobić. Dziewczyna, tak przewinąłem niechcący na ten moment, mówi „kiedy idę po ulicy i widzę kościół to do tego kościoła wchodzę”. I to jest fajne zestawienie dwóch różnych światów. Ja widzę Kościół w perspektywie tego, że mogę ominąć kościół na ulicy. Ale nie mogę ominąć bezdomnego.Kościół możesz ominąć, nie musisz do niego wstępować. Ale wstąp do bezdomnego, który potrzebuje twojej pomocy. To będzie twój kościół. Twoi bezdomni będą twoim kościołem.

Nie wiem, o co cię jeszcze zapytać.

Nie jestem interesujący.

Nie o to chodzi.

O czym jest ta rozmowa?

O tobie.

I dowiedziałaś się czegoś o mnie?

Chyba tak.

Co wiesz o mnie? Ocenisz mnie?

A mogę?

Tak.

Wydaje mi się, że jesteś wrażliwym człowiekiem. Skupiasz uwagę na małych rzeczach, nie szukasz szczęścia w rzeczach dużych. W rzeczach, w których ludzie bardzo często próbują znaleźć szczęście, ale nie widzą, że są one nieosiągalne. Skupiasz się na detalach, w których szczęście znajdujesz.

I na tym polega życie. Do tych detali powracać cały czas, żeby w tych detalach odnajdywać siebie.

 

Rozmawiała Weronika Makowska