Archiwum

Amsterdam w Jarosławiu?

Wielu, w szczególności młodych Polaków, bardzo chętnie przejęłoby kilka praw i zwyczajów od Holendrów. Mnie chodzi raczej o te drugie i to mniej interesujące młodzież, ale za to bardzo korzystne dla zdrowia – o jazdę  rowerami.  Patrząc na beznadziejną sytuację komunikacyjną w  Jarosławiu, nasuwa się myśl, że rowery mogłyby być rozwiązaniem problemów miasta.

 

Jeden wielki korek

Normalnie dojazd do Jarosławia z miejscowości położonej ok. 20 km od miasta powinien zajmować 20-25 minut. Powinien, ale rzeczywistość jest inna – drugie tyle czasu tracimy stojąc w gigantycznych korkach. Trasa do przejść granicznych w Medyce czy Korczowej biegnie właśnie przez Jarosław, dlatego przejeżdża tędy bardzo dużo tirów. A te utrudniają ruch, powodując tworzenie się korków przy ulicach 3-ego maja i Jana Pawła II.

Powstająca obwodnica ma być lekiem na całe zło. Jednak prace nie postępują tak szybko, jak powinny. Budowa miała się zacząć w jeszcze w 2008 roku, ale jak tłumaczą władze miasta, dużym problemem było wykupienie gruntów. Tak więc na poprawę sytuacji komunikacyjnej nie ma co na razie liczyć.

Budujemy mosty

Drażliwym tematem jest również remont mostu na Sanie. Dojazd od strony Lubaczowa jest koszmarem. Czynny jest tylko jeden pas ruchu, więc w godzinach szczytu w korku trzeba stać nawet pół godziny. Młodzież spóźnia się do szkoły (co na pewno ich martwi, bo przecież tak śpieszą się na lekcje…), a dorośli – do pracy.

– Do Jarosławia jeżdżę często i przeważnie stoję co najmniej dwie zmiany świateł. Jest to bardzo uciążliwe, bo do pracy muszę wyjeżdżać 20 minut szybciej, a i tak czasami zdarza mi się spóźnić.

Sprawę utrudnia też przebudowa wiaduktu na ulicy Przemyskiej, która zaczęła się ponad dwa tygodnie temu. Nie dość, że przez remont korki tworzą się również na ulicy Tarnowskiego, to jeszcze nie zadbano o pieszych i  mieszkańców – zamknięto chodnik przy tej ulicy. Chodzi się więć albo na około, albo przez szewca – jeśli otworzy.

– Prace są niebezpieczne. Nie mogliśmy dać włókniny, bo tam nawet mały kamyczek mógłby wyrządzić duże szkody – mówi zapytany przez nas inżynier budowy. Co prawda 400 metrów wcześniej  są postawione znaki informujące o tym, że przejścia nie ma. Nie zmienia to jednak faktu, że władze nie zadbały o pieszych i droga z rynku na ul. Tarnowskiego, która normalnie zajmuje pięć minut, teraz pochłania dużo więcej czasu.

W związku z brakiem obwodnicy i mającym potrwać aż do września przyszłego roku remontem mostu, warto chyba zastanowić się nad kupnem roweru. Oprócz uniknięcia korków, pomoże utrzymać dobrą kondycję.

Asia Kapłon, Michał Pilch