Archiwum

Katar powstrzymał Biało-czerwonych

Polscy szczypiorniści przegrali w półfinale Mistrzostw Świata. Biało-czerwoni ulegli gospodarzom turnieju – Katarowi 29:31(13:16). Po kilku kontrowersyjnych decyzjach sędziów to reprezentanci z Bliskiego Wschodu cieszą się awansem do wielkiego finału Mundialu.

Na ten sukces sympatycy piłki ręcznej czekali od 2009 roku, w którym to biało-czerwoni zagrali w ćwierćfinale Mistrzostw Świata. Ten dzień miał być przełomowym momentem polskiego szczypiorniaka i zapisać się w księgach największych osiągnięć naszych orłów. W każdym polskim domu kilka minut przed początkiem meczu adrenalina sięgała zenitu. Na półtorej godziny cała Polska stała się jednością, której zależało jedynie na jednym-zagrać w finale Mistrzostw Świata.

Samo spotkanie – nie tylko za względu na stawkę – miało ogromne znaczenie. Rywalem reprezentacji Polski był Katar, drużyna zbudowana za niebagatelne pieniądze. Mówi się, że pieniądze nie śmierdzą, ale lepiej je mieć, niż być z niczym. Katarczycy stworzyli/kupili jedną z najsilniejszych drużyn świata. W składzie mieli graczy z ośmiu krajów m.in. Czarnogóry, Bośni, Serbii, Hiszpanii, Francji, Tunezji, Kuby.

Biało-czerwoni od samego początku bardzo dobrze weszli w mecz. Dobra postawa Syprzaka sprawiała trudności obronie rywali, czego dowodem były dwie pierwsze bramki. Katarczycy jednak szybko zdołali odrabiać starty. W 5 minucie był remis 3:3. W polskiej drużynie od początku ciężar na swoje barki wziął niezawodny Michał Jurecki. Jego fantastyczne decyzje wyprowadziły nas w 8 minucie na prowadzenie, a po chwili za sprawą Daszki było już 6:4. Orły Bieghlera bez większych problemów przedzierały się w szyki obronne rywali, zdecydowanie gorzej wyglądała nasza defensywa. Gospodarze często decydowali się na kombinacyjne rozgrywanie akcji, przy czym Polacy wyglądali na zagubionych. Słabą postawę naszych filarów odzwierciedlała dwuminutowa kara Gabarczyka i Jureckiego. Mimo natarczywych ataków rywali, zdołaliśmy utrzymać prowadzenie i co ważniejsze w 19 minucie prowadziliśmy 10:8. Jurecki był nie do zatrzymania – trafił 5 bramek. Po fantastycznych atakach nadchodził czas na obronę. Niestety nie była ona naszą najmocniejszą stroną, jak to bywało w poprzednich meczach. Nieskuteczna gra w defensywie, brak dobrych interwencji bramkarzy(tylko jedna, w pierwszej połowie) powodowały, że Katarczycy z każdą minutą zaczęli przejmować inicjatywę. Fantastyczne parady Danijela Saricia oraz agresywna, wysoko ustawiona obrona sprawiły, że nasza przewaga powoli topniała. W 24 minucie gospodarze doprowadzili do remisu za sprawą Mahmouda Hassaba Alli. Kolejne dwa ciosy wymierzyli nam następująco Kamalaldina Mallasha i Bertranda Roine, przegrywaliśmy już 13:11. Polacy mimo starań nie zdołali doprowadzić do remisu i pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 16:13.

Drugą część spotkania zaczęliśmy od szybkiej bramki Wiśniewskiego ze skrzydła. Chwilę później w fantastycznym stylu Kasa obronił karnego. W głowach kibiców narodziła się nadzieja, że to Polacy przejmą panowanie nad meczem – tak jak to było przez większość czasu w pierwszej połowie. Nic bardziej mylnego, słaba gra w obronie oraz przestoje w ataku powodowały, że to Katarczycy zaczęli powiększać swoją przewagę. W 34 minucie rywale silnym strzałem Mallasha wyszli już na czterobramkowe prowadzenie, chwilę później podwyższył Hassaba Alli i było już 19:14. Polacy wyglądali na zdezorientowanych, czego konsekwencją był wzięty czas przez Bieghlera. Bramki Bartosza Jureckiego i Mariusza Jurkiewicza zmniejszyły stratę do Katarczyków, jednak tylko na chwilę. Na kwadrans przed końcem zawodów to ciągle gospodarze mieli dużą przewagę. Polacy wiedzieli, że jest już najwyższa pora by odrobić straty. Dowodem na to są trafienia na 19 i 20 kolejno Jureckiego oraz Szyby w 52 minucie. Katarczycy dążyli do odzyskania spokojnej przewagi i udało im się to 2 minuty później. Rozgrywający dobry mecz Daszek popisał się indywidualną akcją zakończoną golem, przy którym Sarić nie miał szans. Szukając odpowiedzi w ataku pozycyjnym, gospodarze natknęli się na sytuacyjną obronę Szmala. Polacy chcąc przeprowadzić szybką kontrę uruchomili długim podaniem Daszkę. Na oddanie strzału nie pozwolił mu Hassan Alla, powstrzymując go w sposób niesportowy, za co w konsekwencji został ukarany dwuminutową karą(co ciekawe, była to dopiero pierwsza kara Katarczyków w tym meczu). Dysponując piątką zawodników, drużyna z Bliskiego Wschodu zdołała strzelić nam bramkę, która przekreśliła nasze marzenie. Polacy szybko odpowiedzieli golami Mariusza Jurkiewicza i Michała Szyby, ale na 120 sekund przed zakończeniem meczu przegrywaliśmy stosunkiem dwóch bramek. Chwilę później Zarko Marković i Hassab Alla trafili do naszej siatki i już wiadomo było,że to gospodarze zagrają w wielkim finale.

Polscy szczypiorniści po spotkaniu nie szczędzili krytyki sędziom. Serbowie Dusan Stoijković i Nenad Nikolić ewidentnie pomagali gospodarzom „myląc się” – oczywiście na korzyść rywali – w kluczowych momentach rywalizacji. Biało-czerwoni pożegnali sędziów kpiącymi, gorzkimi brawami.

Mecz z Katarem był drugim przegranym ćwierćfinałem Mundialu w XXI wieku. W 2009 roku przegraliśmy z gospodarzem turnieju – Chorwacją. W meczu o brązowy medal zdołaliśmy jednak ograć faworyzowaną Danię. Miejmy nadzieję, że podobna sytuacja czeka nas w niedzielę. Mecz o trzecie miejsce zagramy z Hiszpanią, która w ćwierćfinale uległa Francji. Początek meczu o godzinie 14.30.

Robert Drapała