Archiwum

Gównoburze…

Internet, jest niewątpliwie jednym z największych osiągnięć techniki. Pozwala on na  skuteczne poszukiwanie informacji, komunikację, i wiele innych mniej lub bardziej potrzebnych czynności. Każdy ma prawo wygłaszać w nim swoje poglądy, na czym wielu skupia się bardziej niż na własnym życiu. Pytanie tylko, co powstaje na skutek starcia się w Internecie dwóch różnych opinii? Odpowiedź brzmi: Gównoburze (z ang. Shitstorm).

Występowanie

Istnieje wiele stron, na których gromadzą się internauci najróżniejszych kultur, poglądów, wyznań, wśród których można wyróżnić m.in. cichych obserwatorów, ludzi piszących z sensem i tzw. „bojowników Internetów”. Jednym z takich miejsc, jest portal kwejk.pl.
Jest to witryna, na którą ląduję wszystkie śmieszne, kontrowersyjne, miejscami wręcz żałosne obrazki i filmiki. Jako że w Internecie (jeszcze) panuję wolność słowa, wiele z nich traktuję z przymrużeniem oka, bądź obraża przeróżne grupy (religijne, etniczne, polityczne, subkultury etc.). I teraz możemy sięgnąć po popcorn.

Geneza gatunku

Po ujrzeniu jednego z takich obrazków, u części internautów budzi się pewien rodzaj instynktu. Dla ułatwienia, nazwijmy jakoś ten „gatunek”, np. Homo Shitstormus. Osobniki tego gatunku, gdy wyczują pogląd, różniący się od zasad stada, natychmiast atakują. Najczęściej używane ataki, to: „Sprzedałeś się”, „Załatwiła przez łóżko”, „Widać że lewak”, „Je**ny katol” itd. W przypadku odzewu ze strony Internetu, Homo Shitstormus, czuje się dostrzeżony i zapewne z nadzieją na przyciągnięcie uwagi samicy, rozpoczyna ryk godowy (czyli jeszcze więcej hejtów). Nasi badacze, spekulowali, czy to aby nie podgatunek Homo Politicus, biorąc pod uwagę podobną tendencję do ataków słownych. Teoria została obalona, bowiem zachowania godowe, jak i sam faktu używania argumentów przez Homo Politicusa, przekreśla jakiekolwiek powiązania. (Czytała, Krystyna Czubówna).

Drapieżnik, czy nieudacznik?

Takie sytuacje, widocznie pokazują, jak wolność słowa i anonimowość jaką daję Internet, pozwalają człowiekowi z taką łatwością atakować i rozpoczynać kilkugodzinne kłótnie. Moim zdaniem, to nie poglądy grają tu największą rolę, ale chęć dominacji. Jakaś dziwna potrzeba akceptacji, przejawiająca się równaniem z błotem osoby, której się na oczy nie widziało.
W gównoburzach, temat obrazka poruszany jest wyłącznie na początku. W raz z rozwojem tego zjawiska, uczestnicy obrażają się wzajemnie, nie ograniczając się wyłącznie do kłócących się (mnogość tekstów typu: „Twoja stara, coś tam”, po prostu powala).

Remedium

Potraktowałem tę sprawę skrótowo, bowiem temat gównoburz jest niezwykle rozległy. Pytanie tylko, jaki jest sens się o tym rozpisywać. Ludzka głupota istniała, istnieję i istnieć będzie, a rozwiązaniem tego problemu jak dla mnie, byłoby wpajanie zasad moralnych na siłę (bo widocznie rodzice na tej płaszczyźnie się nie spisali). Ostatecznie, można zablokować dostęp do niektórych portali, testem IQ. Póki co, jedyne co pokojowy internauta może, to omijać gównoburze szerokim łukiem, w myśl zasady: „Nie ruszaj gówna, bo będzie śmierdzieć”.

Arinet