Archiwum

Od jutra będę lepszym człowiekiem

– Nigdy nie planuję niczego na Nowy Rok. Zobaczę, co przyniesie przyszłość. Nie chcę się sztywno trzymać grafiku, jestem wolnym człowiekiem.

– Jeśli o mnie chodzi to nie mam postanowień noworocznych, to głupie i bez sensu, nawet najbardziej uparci nie wytrwają do końca, a tym bardziej ja.

– Nie robię czegoś takiego, że w Sylwestra zapisuję kartkę moimi postanowieniami. Po prostu chcę robić wszystko, żeby być coraz lepszym człowiekiem.

– Niektórzy uważają, że to głupie, ale owszem co roku mam jakieś swoje plany na nowy rok. No i rok w rok łudzę się, że tym razem wytrwam do kolejnego Sylwestra.

Czy te postanowienia rzeczywiście są do czegoś potrzebne?

            Wydaje mi się, że jedyne co jest potrzebne to kwestia wiary w samego siebie. To, co powinniśmy zrobić w Sylwestra, czy w Nowy Rok, to podsumować siebie samego. Co zrobiłem źle, co dobrze, co mam kontynuować, a czego jak najbardziej unikać. Jeśli spisanie tego na kartce, wytyczenie sobie jakichś planów ma pomóc, to owszem, czemu nie? Ale nie jest to konieczne, aby kolejny rok uznać za udany.

Wszystko zaczyna się w nas

            Najważniejsze jest pozytywne nastawienie. Jeśli ubzduramy sobie, że na pewno nam się nie uda, to tak właśnie będzie. Takie myślenie z góry skazane jest na przegraną. Zawsze musimy być święcie przekonani, że to co robimy dla nas samych, prowadzi nas do jakiegoś życiowego sukcesu. Pomoże nam osiągnąć cel, o który tak bardzo zabiegamy.

            Kiedy robimy z siebie męczennika własnego życia, jedynym jego sensem jest użalanie się nad swoim losem, wtedy nigdy, powtarzam NIGDY, nie osiągniemy upragnionego sukcesu. Nawet przy pomocy wszystkich świętych tego świata. My sami musimy pomagać naszym planom, celom, postanowieniom. Jeśli dojdziemy do porozumienia z samym sobą, możemy brać na warsztat życiowe zmiany, czy realizowanie planów.

Ważna jest motywacja

            Uwierzyłem w siebie samego. Świetnie! Jestem na dobrej drodze do sukcesu. I nagle wszystko się wali, nikt we mnie nie wierzy. Nie wiedzą, że mi się uda. Ja jestem tego pewien, ale nikt nie podziela mojej opinii. Dlaczego? Zamiast mnie motywować, oblepiać lodówkę karteczkami: „Dasz radę”, „Świetnie ci idzie!”, tłamszą mnie, wyśmiewają, nie dają szansy na jakąkolwiek obronę. Wtedy nawet najbardziej zmotywowany człowiek na świecie zacznie wątpić w słuszność swoich wyborów. Potrzebni nam są ludzie, którzy będą nas wpierać, pomagać w życiowych decyzjach, kibicować na każdym kroku, dopingować. Przede wszystkim wierzyć w nasz sukces bardziej niż my sami.

Ich po prostu zżera zazdrość

            Zawsze znajdzie się jednak wielu hejterów. Będą cię zniechęcali jak tylko umieją. I to nie dlatego, że to, co robisz jest złe, niesłuszne. Wprost przeciwnie. Im więcej takich, tym lepiej. Ich po prostu zżera zazdrość. Życzą ci jak najgorzej, bo im się nie udało. Bo chcieliby tak jak ty. Mieć tyle motywacji, tyle samozaparcia. Jedyne co im wychodzi to krytykowanie tych, którzy mają jakieś ambicje, chcą coś zrobić ze swoim życiem. Mam radę dla takich ludzi: Zamiast krytykować i zniechęcać, ty też zacznij działać, weź się za siebie. Tobie też się uda, tylko musisz uwierzyć w siebie!

„Dziś zrobię to, czego innym się nie chce, jutro zrobię to, czego inni nie będą w stanie.”

            Niech to będzie twoją motywacją do działania. Powodzenia!

Martyna Brodowicz