Archiwum

Watres sprawił, że mur runął!

Wyczekiwany przez lata. Kochany przez miliony. Jego muzyka wywołuje ciarki
na plecach niejednego fana muzyki rockowej. Waters w łódzkiej Atlas Arenie zgromadził tłumy.

 Choć zespół Pink Floyd już nie istnieje,
to jeden z jego członków po ponad 30 latach postanowił zaspokoić rządzę dobrej muzyki u swoich fanów. Roger Waters z okazji 30. rocznicy wydania albumu „The Wall” ruszył w historyczną trasę koncertową obejmującą 30 europejskich miast (w tym naszą polską Łódź). Ceny biletów na koncert wynoszą 220 zł, 242 zł, 275 zł i 330 zł. Jak na razie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Watres zaznaczył, że może być to już jego ostatnia tak wielka trasa koncertowa. 

„ The Wall” dotychczas zostało wykonane tylko w dwóch europejskich krajach ( Niemcy i Wielka Brytania) oraz Stanach Zjednoczonych. Europejskie koncerty poprzedziła trasa koncertowa po Ameryce Północnej.
Jedno jest pewne – ten koncert, który miał miejsce 18/19 kwietnia
w Łodzi to nie tylko muzyka, 67 letni lider zespołu Pink Floyd chciał otworzyć serca ludzi na cudzą krzywdę i zwrócić ich uwagę na ogrom zła jakie otacza dzisiejszy świat. Wszystko to było poparte niesamowitym widowiskiem. Spadające z sufitu różowe karteczki przedstawiające amunicję w „Goodbye Blue Sky”, nawiązania
do „Folwarku zwierzęcego”. Zdjęcie zabitej Iranki, latająca tuż nad naszymi głowami świnia, atrapa samolotu, która staje w ogniu.

Niezwykły był także mur zbudowany specjalnie dla utworu „ Hey you” (kawałek ten był już wykonywany bez kontaktu z artystą).
Gdy z głośników popłynęły dźwięki „Goodbye Blue Sky”, zobaczyliśmy animację przedstawiającą nalot bombowców na bliżej nieokreślone miejsce. Jednak zamiast bomb za amunicję posłużyły m.in.: krzyże, Gwiazdy Dawida, sierpy i młoty, wreszcie dolary (aplauz publiczności) czy logo Shella (również aplauz).
Różnica pomiędzy strukturą zespołu sprzed 20 lat polega na tym,
że wszystko jest większe i potężniejsze, a przesłanie utworów uzupełnił Waters o aktualne wydarzenia.

Sztuka wzrusza, a muzyka najbardziej.

Paulina Duma