Archiwum

Bakteryjne zapalenie duszy

Ktoś na lewo, ktoś na prawo… Prosto? Nikt. Nagle rodzi się Wstyd przed mówieniem sobie  „Nie wiem”, ale istnieje też jego, nieco mniej udany, brat bliźniak – Strach przed lataniem. Odkryciem tego o Niebo lepszego świata…

Lęk wysokości? Tak… Straszliwy kumpel, który wystarcza za dwóch wrogów. Codzienny bałagan wściekłej walki o przetrwanie. Nieustabilizowane bicie serca. Ferment myśli, a ta Opętana Szarańcza ciągle dobija się do twojego okna. Masz ukryty kompas, który zaprowadzi Cię na ten Biegun Ciepła. Przeszkodą w tej wędrówce jest tylko przeciążony plecak, do krwi obcierający ramiona. Nadbagaż świadomości stryczka, zawiązanego strojnie, niczym kokardka na prezencie. Ach, ten supełek… Jest się nad czym rozczulić… Tylko się nie wspinaj!

Zamiast udać się w szaloną podróż, uczysz się Miłości jedynie w jej przedsionkach. Tak jakbyś, zamiast jeść, tylko wąchał. Stoisz w kolejce do konowałów – trzeba poszukać lepszego specjalisty!

Kim jest Bóg? Chyba Go wczoraj widziałam, i wiesz co? Zaniemówiłam, co dziwne, nie przed jego nieogarnioną władczością, ale majestatyczną pokorą. Był kaleki, był ubogi, naprawdę. Widziałam. Karmił Go jakiś oszpecony przez czas mężczyzna. Pomagał Mu,choć widać było, że sam potrzebuje pomocy… Jadł. Nawet to sprawiało mu ból. Bóg jadł jakąś sczerstwiałą bułkę – serio… Nie narzekał. Cierpiał, mimo to był szczęśliwy – cóż za sprzeczność.

„Gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego.” – przyszło mi na myśl, gdy tylko ujrzałam tę scenę. Jego wzrok był, jakby ciągle do czegoś nawołujący. Ręce – tak biednie bogate, że nie ofiarowywały nic prócz miłości. Dawały wszystko. Ciepło z twarzy, jakby światło, nie oślepiające, ale otwierające oczy.

On, Król, przychodzi, by mi posprzątać w sercu. Uniża się. Wielokrotnie myje moje brudne stopy, depczące po najgorszym łajnie tego świata. Co najgorsze/ najlepsze? On nie jest tym zmęczony, to ja mam dosyć „przesadnej” higieny.

„Częste mycie skraca życie, skóra się ściera i człowiek umiera.” – mądrość ludowa, tak aktualna co do tej sytuacji.

Umieram? Tracę życie? Bzdura! Przecież tylko zyskuję. Skóra się ściera? Ściera się tylko ta skorupa zatwardziałości, która buduje przekonanie, że bakterie są OK. Podobno podtrzymują odporność. Ale odporność na co? Na drugiego człowieka? Na wszelkie krzywdy? Biada bakteriom!

Karolina Płoskoń