Archiwum

Euro czas zacząć

Piłkarska gorączka opanowała nasz kraj. Po czterech latach gorliwych przygotowań. W trosce o wypełnienie standardów narzuconych przez Europejską Federację Piłkarską wreszcie mogliśmy z dumą oświadczyć – jesteśmy gotowi.

Piłkarskie wydarzenie roku zostało zainicjowane przez spotkanie grupy A: Polska-Grecja. Spektakl uświetniła 15- minutowa inauguracja wyreżyserowana przez Włocha Marco Balicha. W jego koncepcji połączono tradycję oraz innowacyjność. Obok etiudy A-mol Chopina w wykonaniu uznanego węgierskiego pianisty Adama Gyorgy-ego wystąpił włoski DJ i producent związany z muzyką elektroniczną, Karmatronic. Cała oprawa artystyczna stylizowana była na folklor i widać w niej silne akcenty ludowe. Ułożone zostały makiety wszystkich stadionów tegorocznych mistrzostw, a kibice wykonali gigantyczne mozaiki flag szesnastu uczestniczących w turnieju państw. Na zakończenie 800 tancerzy z 60 kraju uformowało logo mistrzostw, a na niebieskiej macie powstał napis UEFA EURO 2012, co publiczność nagrodziła aplauzem.

Wreszcie pan Velasco Carballo, arbiter dzisiejszego meczu, wprowadza obie jedenastki. Panuje niesamowita wrzawa i niesłabnące okrzyki „POLSKA, POLSKA” wypełniają stadion. Lecz oto daje się słyszeć hymn narodowy Grecji w wykonaniu chóru akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego, na co trybuny wyciszają się. Głośny pozostaje tylko 3,5 tyś. sektor kibiców przybyłych ze słonecznej Hellady. Chcą pokazać, że są obecni i będą wspierać swoich reprezentantów nawet w obliczu takiej dysproporcji w stosunku do gospodarzy. Hymn Grecji słabnie i w końcu cichnie, teraz czas na „Mazurka Dąbrowskiego”. Coś oszałamiającego, 55 tyś gardeł dumnie wykonuje uroczystą pieśń. Franciszek Smuda ze spokojem i malującą się na twarzy nadzieją spogląda w niebo. Następuje tradycyjne powitanie i kapitanowie przystępują do losowania stron. Ostatnie konsultacje, rozpoczną Grecy.

Piłka w grze. Początek zapowiada się spokojnie i Grecy dość nieśmiało rozgrywają piłkę w głębi swojej połowy. Od pierwszych minut widać żądzę zwycięstwa po stronie biało-czerwonych, niezmordowany pressing daje rezultaty. Przechwyt piłki w środku pola, wyjście skrzydłem Piszczka i dogranie do „Lewego” – szybszy jednak Chalkias. Kilka sekund później niefrasobliwość obrony ładnym strzałem z okolicy 14 metra omal nie zamienił na bramkę Rafał Murawski. Polacy chcą pójść za ciosem i wciąż atakują. Na moment inicjatywę przejmują Grecy. Pod naszą bramką robi się groźniej za sprawą Gekasa. Grecy udowadniają, że stałe fragmenty gry to ich domena. Kwadrans spotkania za nami i znów świetna akcja podopiecznych Franciszka Smudy, piłka niemal ociera się o Lewandowskiego.

GOOOOOL!!! Ataki polskiej ekipy zostają zwieńczone strzałem głową Roberta Lewandowskiego. Odnotowujemy pierwsze trafienie tego turnieju, na szczęście dla Polaków. Rozpoczyna się celebracja, Robert pędzi w kierunku polskich kibiców i pada w objęcia Boenischa. Świętującego dopada reszta niesionej euforią drużyny. Kibice nie mogą pohamować entuzjazmu. I słusznie. Na uwagę zasługuje kapitalna wrzutka Jakuba Błaszczykowskiego, posłana z chirurgiczną precyzją na głowę Roberta. Widać, że tworzą zgrany duet nie tylko w Borussi Dortmund.

Biało- czerwoni spokojnie wymieniają futbolówkę, nie śpiesząc się. Ustali w dynamicznych atakach, co nie podoba się kibicom. Domagający się następnego trafienia skandują: „jeszcze jeden, jeszcze jeden”. Grecy wymuszają niepotrzebne faule, uwypukla się ogromna chęć zaspokojenia pragnień widzów wśród polskich reprezentantów. Ambitnie walczą o odzyskanie piłki, czym prowokują kilka rzutów wolnych w niebezpiecznej odległości. Grecy są specjalistami takich fragmentów gry, trzeba więc wzmóc czujność. Paradoksalnie to Sokratis otrzymuje żółtą kartkę za przewinienie, jakiego dopuścił się na Robercie Lewandowskim. Uraz Avraama Papadopoulosa uniemożliwia mu dalszą grę, zastępuje go Kyriakos Papadopoulos. Nadchodzi 40 minuta spotkania i kolejna okazja dla Polaków. Zamieszanie w polu karnym i do sytuacji strzeleckiej dochodzi Damien Perquis. Niestety piłka mija bramkę Chalkiasa w bezpiecznej odległości. Oponenci nabrali jednak wiatru w żagle i nie pozwalają Polakom wyjść z kontrą. Na szczęście nasi bezbłędni w defensywie. Błędów nie ustrzegł się Sokratis. „Szczęśliwy” posiadacz żółtego kartonika bezpardonowo zatrzymuje Murawskiego, za co hiszpański arbiter nagradza go drugą żółta kartką. Dwa kartoniki w tym kolorze determinują trzeci – czerwony, Grek opuszcza boisko w kierunku szatni. Przed przerwą sfrustrowani Grecy zbyt mocno akcentują swoje niezadowolenie, w konsekwencji pan Velasco Carballo temperuje żółtą kartką Holebasa. Kończy się pierwsza połowa tego spotkania. 45 minut za nami. Bilans jak na razie korzystny, dysponujemy jednobramkową zaliczką, a Grecy będą kontynuować mecz w dziesiątkę.

Następuje zmiana stron i po 15 regulaminowych minutach przerwy gra ulega wznowieniu. Następna zmiana w obozie Hellenów: Ninisa za Salpingidis. Trener Fernando Santos chce odwrócić losy tego spotkania wprowadzając wybitnie ofensywnego gracza. Na chwilę obecną to nasi dominują. Dobra indywidualna akcja Lewandowskiego nie przynosi efektów bramkowych. Nadchodzi nieszczęsna 51 minuta meczu, świeżo wprowadzony Salpingidis wyrównuje stan rywalizacji. Grecki zmiennik wykorzystuje nieporozumienie pomiędzy Szczęsnym i Wasilewskim. Trybuna grecka fetuje. Do niedowierzających polskich fanów z trudem dociera świadomość remisu. Wręcz niemożliwy do przyswojenia scenariusz, grająca w 10, osłabiona drużyna zdobywa gola. Wprowadzane z żelazną konsekwencją założenia taktyczne greckiego selekcjonera przynoszą rezultaty.

Polacy, posługując się kolokwializmem, zostają „przygaszeni”. Grecy z łatwością rozbijają chaotyczne i nieco ociężałe polskie próby gry kombinacyjnej. Nasi walczą, ale uciekła z nich kreatywność, kunktatorsko rozgrywają piłkę w środku pola bojąc się przypuścić śmiały atak. Karagounis ukarany żółta kartką i rzut wolny po, którym nowa fantazja wstąpiła w Polaków. Strzał Obraniaka mija jednak bramkę. Orły Smudy natarczywie atakują. Nie ma jednak chętnych do wzięcia na siebie ciężaru gry, schował się Błaszczykowski, niewidoczny również Piszczek. Z uporem maniaka przeprowadzane akcje środkiem odbijają się o grecką, skonsolidowaną formacje bloku defensywnego. Grecy straszą, próbują crossowych zagrań za plecy polskich defensorów. Wszystko kończy się, na szczęście, na strachu. Reprezentacja Polski próbuje ripostować, najpierw Polanski strzałem po ziemi, a następnie Rybus. Chalkias nie ma jednak ochoty na powtórną kapitulację. Kolejna zmiana w drużynie greckiej: Fortounis za Gekasa. Samaras schodzi do środka, zaś Fortounis będzie czyhał w bocznych sektorach. 70 minuta – głęboki kryzys dotyka polską jedenastkę. Wszystkie serca pogrążone w trwodze, bo za faul na zmierzającym po pewną bramkę Salpingidisie, Hellenowie otrzymują rzut karny. Dodatkowym ciosem jest czerwona kartka dla Wojtka Szczęsnego. Ciężkie chwile przeżywają kibice na stadionie, jeszcze cięższe oglądający mecz przy odbiornikach telewizyjnych. Wakat na bramce obejmuje świeżo wprowadzony do gry Przemysław Tytoń. Schodzi Maciej Rybus, który może zaliczyć ten mecz do udanych.

Atmosfera ciężka i nieprzyjemna. Statystycznie rzecz biorąc rzut karny to niemal 100% bramka i ta myśl nie opuszcza polskich kibiców. Kapitan Grecji Karagounis podchodzi do piłki, którą uprzednio w akcie desperacji „zaklinał” Tytoń. Nadchodzi zwątpienie, bramka urasta do monstrualnych rozmiarów w oczach kibiców, a Grek jest bardzo doświadczony. Bierze oddech, podbiega do piłki i….przegrywa w konfrontacji z Tytoniem!!! Nadwątlone serca zaczynają wierzyć w pomyślne zakończenie meczu otwarcia. Po kilku minutach do polskiej bramki trafia Salpingidis. Podanie mu asystujące padło z pozycji spalonej i gol nie zostaje uznany. Polska nadal w grze. Kombinacyjna akcja Polaków zakończona czytelnym strzałem Polańskiego w Chalkiasa. Szkoda, że nie dopracował go. Do końca pozostało już niewiele czasu, widać potworne zmęczenie. Polacy jednak silą się na jeszcze jedna akcję. Lewandowski trafia tylko w boczną siatkę.

Sędzia dolicza 3 minuty. Nic się nie ulega zmianie i mecz kończy się remisem 1:1. Owszem ktoś powie, że powinniśmy być zadowoleni z wyniku… Jednakże przez całą pierwszą połowę mieliśmy miażdżącą przewagę, stwarzaliśmy sytuacje, pewnie graliśmy w obronie. Potem kolejny prezent – czerwona kartka dla Sokratisa. Pytanie dlaczego nie potrafiliśmy wykorzystać tak gigantycznego komfortu? Graliśmy w przewadze, napędzeni dobrą postawą z pierwszej połowy. Nasz zespół pogrążyły błędy i olbrzymia ilość niepotrzebnych fauli. A przecież każdy wiedział, że Grecy stawiający wszystko na jedną kartę są nieprzewidywalni.

Mecz otwarcia to już przeszłość. Złośliwi twierdzą, że teraz należy się skupić na meczu o wszystko, a po nim myśleć o meczu o honor. Do takiego bowiem trybu rozgrywek przyzwyczaiła nas reprezentacja Polski. Na przekór pesymistom wierzymy w naszą wzmocniona ekipę i z uwagą śledzimy poczynania naszych grupowych rywali. W chwili tworzenia tego artykułu stan rywalizacji Rosja – Czechy wynosi 2:1. i mamy nadzieję, że się zmieni gdyż wschodni rywale niepokoją nas bardziej niż południowo-zachodni. Mecz z Grecją dostarczył nam niepowtarzalnych emocji. Nie mamy podstaw do uczucia zażenowania nad grą naszych, wierzymy tylko, że wyciągną wnioski, poprawią celność i następne mecze przyniosą same wiktorie.


Radosław Pindak