Archiwum

Lekcja stylu

To straszne jak niektórzy ludzie potrafią być ubodzy w styl. I wcale nie każę teraz nikomu oglądać programu Pani Prezydentowej, z którego my, mali, szarzy ludzie możemy dowiedzieć się jak z klasą zrobić zakupy w supermarkecie i tym podobne rzeczy. Otóż nie. Nie chodzi mi też o ubieranie się od stóp do głów w znanej sieciówce h&m, którą zresztą sama lubię i cenię. Może ekspertem nie jestem, ale wystarcza mi ten cudowny fakt, że jestem dziewczyną i coś na ten temat wiem. 

To naprawdę przykre, gdy na ulicy widzę tyle ładnych dziewczyn, które na swoją niekorzyść chcą dostosować się w każdym calu do najnowszych trendów. Najważniejsze jest to, żeby ubrania pasowały, jak powiedziała kiedyś znana modelka Sonia Rykiel – ubranie jest czymś co ma się w głowie więc należy nosić je tak, by być w zgodzie z samą sobą.

Chcąc nie chcąc muszę się z tym zgodzić, weźmy np. taką Carrie z Sexu w Wielkim Mieście. Czy ktokolwiek wyobraża ją sobie w zwykłym tiszercie i dżinsach? NIE. Wtedy Carrie z wielkiego miasta stałaby się Carrie z domku na prerii i utraciłaby całą swoją tęczową osobowość a właśnie za to wszyscy ją kochają. Bo właściwie po co oglądać ten serial jeśli nie dla świetnych stylizacji ? A choćby po to, ( i tu przyszedł mi do głowy kolejny cudowny argument ) aby się dowartościować. Idealnie pasuje tu też powiedzenie, że nie ma kobiet brzydkich, są tylko te mniej zadbane. Bohaterki owego serialu nie są przecież klasycznymi pięknościami, nie mają idealnych figur i widać, że dawno przekroczyły magiczny próg lat 20-tu, a mimo to promienieją.

Teraz pewnie niektórzy pukają się w głowę twierdząc, że Jarosław to nie Nowy Jork, a życie nie jest pełne słodkich problemów i nielimitowanych, platynowych kart kredytowych. Moi drodzy, ja o tym wszystkim wiem i niestety ubolewam bo życie naprawdę byłoby piękniejsze, gdyby ulice ozdabiali wyłącznie ładnie ubrani ludzie. Nie ubranie a wnętrze stanowi wszelki miernik wartości człowieka. Dlaczego więc to wnętrze musi być ukryte a nie wystawione na opinię publiczną ? Tyle razy słyszałam już, że szkoła to nie wybieg, ale tak naprawdę kogo to obchodzi ? I tak mało kto ma w sobie na tyle odwagi żeby nosić się z polotem i finezją na co dzień. Nie wliczam tu tych, którzy lubią dres i wszystko mają gdzieś ( chociaż owszem jest wygodny, praktyczny i ciepły), ani tych wielbicielek 12 centymetrowych obcasów, białych kozaczków i motywu obcisłej panterki.

Na szczęście każdy jest inny, czasem mniej lub bardziej charakterystyczny i niech tak zostanie. A teraz dostanie się panom, których nie omieszkam obwinić za wszystkie modowe cierpienia, których podejmuje się płeć piękna. Mężczyźni drwią sobie z dziewczęcych problemów, z tak dobrze nam znanego „nie mam w co się ubrać!”, ale prawda jest taka, że to ich wina, to im chcemy się podobać. Przecież to właśnie oni nas oceniają! Faceci się śmieją, ale zapominają o tym, że są wzrokowcami ( i nie przeszkadza im nawet to, że 70% z nich to daltoniści). Kochani, nie wmówicie mi, że dla was liczy się tylko wnętrze.

Jeżeli jesteś chłopakiem i czytasz to, mam dla Ciebie szybki test. Z kim wolałbyś się umówić, tak na pierwszy rzut oka : z Betty brzydulą czy seksowną Scarlet Johanson ? To pytanie niech pozostanie retoryczne. Oczywiście jestem fanką Betty ale teraz staję w obronie wszelkich blondynek, tych słowiańskich jak i troszkę bardziej plastikowych.
Wyobraźcie sobie, jaki nudny i smutny byłby świat bez „Legalnej blondynki” ! Dzięki niej, róż nabrał dla mnie nowego znaczenia, tak więc kochajmy go w dodatkach i oczywiście w ograniczonej ilości. Na koniec zapytam co wy myślicie w kwestii ciuchów w szkole i tych poza nią, wyrażać siebie czy wtopić się w tłum ?

Jeszcze tylko żart sytuacyjny na dziś :
Dlaczego mężczyźni tak lubią kawały o blondynkach? Bo tylko takie są w stanie zrozumieć. 

Analogicznie umieszczam zdanie : jak cię widzą tak cię piszą, pamiętajmy więc o tym choć w najmniejszym stopniu, marznąc jutro rano przed szafą pełną ubrań.

Dagmara Mazur