Felieton,  Publicystyka

Technologia iluzją

„Nie ma już potrzeby prowadzić dziennika podróży, kiedy można sfotografować i wysyłać
te fotografie za pomocą portali społecznościowych w świat, zaraz i każdemu. Nie ma potrzeby pisać list, skoro łatwiej jest zadzwonić. Po co czytać grube powieści, skoro można zanurzyć się w serialu? Zamiast wyjść na miasto, żeby rozerwać się przyjaciółmi, lepiej zagrać w grę. Sięgnąć po autobiografię? Nie ma sensu, skoro śledzę życie celebrytów na Instagramie i wiem o nich wszystko.”

Olga Tokarczuk

XXI wiek – wiek technologii. Gdzie się nie obejrzymy, otaczają nas nowoczesne urządzenia mające pomóc nam egzystować. Nastolatkowie w dobie technologii nazywani są pokoleniem kciuka. Skąd ta nazwa? Już od najmłodszych lat dzieci dostają telefony, tablety, tudzież inne gadżety i ciągle na nich „przesiadują”. Stukają tylko w ekrany urządzeń, nie zważając na otaczający je świat.

Czy słusznie nastolatkowie są tak nazywani?
Niestety, tak. Mówię to ja – szesnastoletnia dziewczyna, zaliczająca się do pokolenia kciuka. Jest to przerażające. Idąc do szkoły, zauważam osoby, które mają „przyklejone twarze” do ekranów telefonów. W szkole zamiast rozmawiać ze sobą, poznawać, wygłupiać się, śmiać, siedzą
na telefonach, „wciągnięci w internetową otchłań”. Po co rozmawiać? Lepiej „rozmawiać” na portalach społecznościowych. Tam przecież mamy tylu znajomych. W internecie jest życie.

„Mam 422 przyjaciół, rozmawiam z nimi codziennie, ale nikt z nich naprawdę mnie nie zna, jestem samotny”– wyznaje młody mężczyzna w filmie „Look up”.

Wbrew pozorom media społecznościowe wcale nie pomagają w budowaniu relacji. Poczucie akceptacji i jedności w sieci jest tylko iluzją. Myślimy, że mamy znajomych, lecz gdy choć
na moment odłączymy się od tej iluzji, dostrzegamy, jak bardzo samotni jesteśmy. Stajemy się aspołeczni. Ciągłe przebywanie w wirtualnym świecie sprawia, że odrywamy się od rzeczywistości, a zatracamy w iluzji.

„Stajemy się pokoleniem niedorozwiniętych idiotów ze smartfonami” – mówi narrator z filmu „Look up”.

Umiejętność rozmowy zanika. Ludzie, którzy rozmawiają to osoby w podeszłym wieku. Ciągle widzę jak się śmieją, rozmawiają na tematy luźne, jak i te poważne. Zagadują, gdy wychodzisz ze sklepu czy udajesz się na spacer. Rozmowa. Jest to dla nich coś naturalnego jak oddychanie. Niestety, nastolatkowie mają problemy z komunikacją. Często jest niezręcznie, nie ma tematów do rozmowy, zauważam ciągłe zerkanie w telefon, byle uniknąć rozmowy. Zostaliśmy skrzywdzeni. Technologia pozbawiła nas tak naturalnej umiejętności jaką jest prowadzenie konwersacji.

„Po co wyjść i się spotkać, skoro wiem, co się dzieje u znajomych, bo wysyłają zdjęcia, bo ciągle z nimi piszę”, „Lepiej zostać w domu. I tak nie mają nic ciekawego do powiedzenia”, „W internecie są ciekawsze rzeczy” – takie poglądy ma dzisiejsza młodzież.

„Obecność ludzi, których lubię. Nie dlatego dlatego, że coś mi powiedzą, ale dlatego, że czuję, że oni czują, że oni nie mają mi nic do powiedzenia, to samo co ja, wobec tego nie ma fałszywej przynajmniej sytuacji, możemy spotkać się bez udawania. A to już bardzo dużo, chociaż także nic. Bo wydaje mi się, że w najlepszym wypadku można jeszcze powiedzieć coś sobie samemu, i to rzadko, i nawet nie musi to być coś bardzo mądrego. To, że uda się sobie cokolwiek powiedzieć, to już bardzo pociesza.” – czytamy u Sławomira Mrożka.

Będąc z przyjaciółką w kawiarni zauważyłyśmy, że prawie nikt nie rozmawia. Paczka znajomych siedziała razem, lecz tak naprawdę każdy był osobno. Patrzyli ciągle w komórki, od czasu do czasu wybuchając śmiechem. Następna była para – chłopak trzymał dziewczynę za rękę, a w drugiej miał telefon, ona rozmawiała z kimś przez słuchawki. Był to niesamowicie smutny widok. Dla mnie i przyjaciółki było to szokujące, nie wyobrażamy sobie jak można nie rozmawiać, mając drugą osobę obok. A jednak można.

„Bardzo niewielu ludzi potrafi słuchać. Pośpiech wybija ich ze skupienia albo w duchu próbują polepszyć sytuację lub też zastanawiają się, jakie zrobić wejście, gdy rozmówca wreszcie się zamknie i nadejdzie ich kolej, by pokazać się na scenie” – pisze Peter Høeg w „Smilla w labiryntach śniegu”.

Często jest tak, że ludzie nie słuchają swojego rozmówcy. Nie liczą się z nim. W tym czasie myślą o „niebieskich migdałach”, sprawdzają telefony, tym samym ignorując wypowiedź towarzysza.
Nie słuchają, bo wolą, żeby to ktoś ich słuchał, wolą być w centrum zainteresowania, są egoistami. Dlatego wiele osób zamyka się w sobie i szuka zrozumienia w internecie.
Harlan Coben pięknie podsumowała prawdę o internecie:

„Oto właśnie zaleta internetu: każdy może się wypowiedzieć. Natomiast wadą internetu jest to, że każdy może się wypowiadać.”

”Ludzie mogą pisać o swoich problemach, szukać zrozumienia i akceptacji w sieci, jednak są osoby, które mogą skomentować niewłaściwie post pokrzywdzonej osoby, zhejtować. I człowiek załamuje się jeszcze bardziej, otacza się murem, popada w odmęt.”

„Autentyczność jest zbiorem decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To decyzja, aby się pokazać i być prawdziwym. Decyzja, aby być szczerym. Decyzja, aby pozwolić innym ujrzeć nasze prawdziwe ja.”

Internet utrudnia nam bycie sobą. W mediach są pokazywane idealne kobiety, idealni mężczyźni, perfekcyjny świat. To właśnie zaciera poczucie własnej wartości. Staramy się przypodobać innym, przybierając różne maski. Sami gubimy się w tym, kim jesteśmy. Świat iluzji kontroluje nas,
nie pozwala być sobą.

„A może to jest tak, że czasami lepiej po prostu porozmawiać z osobą, której nie widzimy i tak do końca nie znamy. Dlaczego? Może dlatego, że nie radzimy sobie w rzeczywistym świecie, mamy mało czasu, szukamy wrażeń, ekscytacji, zrozumienia, przyjaźni, ciepłego słowa, kogoś podobnego do nas, a może całkiem odmiennego. Żadne skupisko wyświetlanych liter ie zastąpi dotyku, pełnych podniecenia spojrzeń, ale wystarcza do budowy pięknej konstrukcji poznawczej”

Gabriela Gargaś – „Jutra może nie być”

Paulina Ciurko