Archiwum

Co Ty, na żartach się nie znasz?

Wśród ludzi często obserwuje się lęk przed upadkiem. A przecież upadki zdarzają się nawet najlepszym zawodnikom łyżwiarstwa figurowego; spotykamy się z nimi także w życiu codziennym. Upaść bezboleśnie trzeba umieć. Na czym polega bezbolesny upadek? 

Jest to upadek kierowany, tzn. po znacznym zachwianiu równowagi kierujemy ciało w tę stronę, na której będzie on najmniej złośliwy. Upadając rozluźniamy mięśnie i kulimy się, chowając głowę. Upadek według opisanych wskazówek nie jest groźny. Natomiast unikanie go za wszelką cenę jest często przyczyną upadków bolesnych, wykonywanych w ostatniej chwili, bez przygotowania.*

Klara

Nazywa się Klara. Ma 24 lat. Zgodziła się opowiedzieć swoją historię. Miała 15 lat, kiedy umarła jej mama… Była z nią bardzo związana. Mocno to przeżyła. Była jedynaczką. Po śmierci matki, ojciec zaczął pić. Stracił pracę, klepali biedę. Gdy skończyła 16 lat, postanowiła poszukać sobie pracy. Postanowiła też, że będzie pracować przez wakacje. Na początku lipca znalazła w gazecie ogłoszenie. Polskie małżeństwo, które mieszkało w Niemczech potrzebowało niańki. Dobrze płacili. Zadzwoniła i dogadała się z rzekomym ojcem pociech. Miał po nią przyjechać dokładnie 10 lipca o godz. 19:00. Zaproponował darmowy transport, ponieważ był akurat w Polsce w sprawach służbowych.

Wszystko odbywało się zgodnie z planem. Jednak dziewczyna po przekroczeniu granicy polsko-niemieckiej, została nafaszerowana środkami nasennymi „Mówił, że to cukierki”. Obudziła się w ciemnym, dużym pomieszczeniu. Było tam sporo dziewczyn, takich jak ona – oszukanych. Zapytała dziewczyny obok, o co w tym wszystkich chodzi, gdzie się znajdują. Okazało się, że są w burdelu i wszystkie są wykorzystywane seksualnie. Iwona miała wyjechać na zbiory. Znalazła się tutaj… Obie dziewczyny szybko się zaprzyjaźniły. Po pracy zawsze dużo ze sobą rozmawiały.

Klara nie mogła przyzwyczaić się do swojego „nowego zawodu”, chciała stamtąd uciec. Była jedną z nielicznych dziewczyn, które się sprzeciwiały. Była za to bita i poniżana. Nie mogła zrozumieć, dlaczego reszta ofiar pogodziła się ze swoim losem, dlaczego nic z tym nie robiły. Polka była ładną, szczupłą i wysoką blondynką. Bardzo podobała się klientom. Pieniądze, które zarobiła musiała oddawać Mesutowi – był ich opiekunem i jednocześnie szefem klubu nocnego, w którym pracowały.

W każdą środę dziewczyny były zabierane na zakupy „Mesut kupował nam wszystko, co sobie zażyczyłyśmy”. Miały także spotkania z panią doktor, która pouczała je o zachowywaniu higieny i zdrowym odżywianiu.

Klara była wykorzystywana seksualnie przez rok. Każdy jej dzień wyglądał tak samo. Wydostała się stamtąd cudem „Przez miesiąc odkładałam z Iwonką pieniądze – tak aby Mesut tego nie zauważył. Podczas zakupów uciekłyśmy mu, musiał się bardzo wkurwić. Poszłyśmy do najbliższego komisariatu i złożyłyśmy zeznania – nie było to łatwe, bo musiałyśmy mówić cały czas po niemiecku. Jednak dali nam tłumacza. Pomogła nam jakaś sympatyczna pani z fundacji, Polka. Osobiście odwiozła nas do domu i załatwiła terapię. Do dzisiaj nie wiem, co dzieje się z tamtym miejscem, Mesutem i dziewczynami. Nie chcę wiedzieć”. Dziewczyna długo nie mogła się pozbierać. Bardzo pomógł jej ojciec, który poszedł na odwyk i znalazł pracę oraz terapia: „przez pierwszy rok było strasznie. Bałam się wychodzić z domu, a co dopiero rozmawiać z obcymi ludźmi o czymś takim…”

Jak sama mówi, pierwszy rok po wykorzystywaniu był ciężki, nie mogła się pozbierać. „Brzydziłam się sobą.” Koledzy w klasie wytykali ją palcami, koleżanki zaś współczuły. Ten rok przeleciał jej przez palce. Dom, szkoła, terapia i tak w kółko. Dobrze wspomina „panią Jadzię”, była jej ulubioną terapeutką. „Mogłam do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Analizowałyśmy moją historię miliony razy i to właśnie ona uświadomiła mi, że nie jestem niczemu winna. Chciałam tylko pomóc małżeństwu i trochę przy tym zarobić, a stałam się OFIARĄ. To właśnie pani Jadzia nauczyła mnie, że muszę przełamywać ograniczenia – zarówno te reale, jak i te, które tkwią w mojej głowie.” Kolejne dwa lata to czas nauki, matury i dostania się na wymarzone studia. Wszystko poszło po jej myśli. Obecnie, jest szczęśliwą studentką prawa. Mówi, że ma wspaniałego chłopaka.

Marcin

„Marcina poznałam właściwie przez przypadek. Po dostaniu się na studia do Krakowa, razem z moją współlokatorką, która jest jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką, potrzebowałyśmy męskiej pomocy. Wiadomo, chciałyśmy przestawić biurko, szafy, wywiercić parę dziur w ścianach. Wpadłyśmy na pomysł, aby poprosić sąsiada (był nim właśnie On). Pomógł nam we wszystkim. Kolejne dwa miesiące upływały nam na mijaniu się na klatce schodowej. Czasami zamieniliśmy ze sobą parę zdań i to wszystko. Po pierwszej zdanej sesji, poszłam z Klaudią i innymi koleżankami do klubu, aby to uczcić. Nie byłam do tego przekonana. Bałam się. Bałam się, że ktoś mi czegoś dosypie do napoju itp. Jednak Klaudia bardzo nalegała, obiecała, że będziemy cały czas razem i nie da zrobić mi krzywdy.  W klubie spotkałam Marcina. Okazało się, że również zdał sesję i przyszedł to uczcić ze swoimi kumplami. Nawet nie wiem kiedy, ale po jakiejś godzinie wszyscy razem siedzieliśmy przy jednym stoliku. Nie powiem, było fajnie, aż do pewnego momentu… Jeden ze znajomych naszego sąsiada bardzo się upił. Zaczął mnie podrywać. Boże, jakie to okropne uczucie… Czułam jego wzrok na sobie i od razu przypomnieli mi się klienci burdelu. Patrzyli na mnie w ten sam sposób. Mocno wstawiony koleś czynił sobie niewybredne aluzje pod moim adresem. Nienawidzę tego. Pewnie zaraz zapytasz co zrobiłam? Po prostu wstałam i wyszłam. Za sobą słyszałam jeszcze głos tego bydlaka: „Co Ty, na żartach się nie znasz?” Ledwo zdążyłam stamtąd wyjść o własnych siłach. Balansowałam na granicy wytrzymałości. W tamtym momencie przypomniał mi się cały mój koszmar. Usiadłam na najbliższej ławce i wyłam jak dziecko. Chwilę po tym zjawił się Marcin. Przytulił mnie i powiedział, żebym się niczym nie przejmowała. Kamil już dostał za swoje. Nie pamiętam o czym dokładnie rozmawialiśmy, ale od słowa do słowa opowiedziałam mu swoją historię. Wtedy już płakaliśmy razem. Marcin obiecał, że już nikt nigdy nie zrobi mi krzywdy, że on zawsze będzie przy mnie. Wkrótce zaczęliśmy się spotykać. Od października zeszłego roku oficjalnie staliśmy się parą. Mój chłopak zaakceptował mnie i moją przeszłość. Od tamtej pory jestem bardzo szczęśliwa.”

Jak z tym żyć?

Po zadaniu tego pytania, moja bohaterka długo się nad nim zastanawiała. Po chwili odpowiedziała „Sama nie wiem, po prostu o tym nie myślę. Już dawno skończyłam ten etap i nigdy nie zamierzam do niego wracać. Mam kochanego chłopaka, „naprawionego” ojca i całkiem fajne studia. Nie zamierzam ukrywać swojej przeszłości, czasami o niej opowiadam, jak Tobie… Wydaje mi się, że ta historia dużo mnie nauczyła. Moje cierpienia układały się w sinusoidę – dotykałam nieba, by chwilę później sięgnąć granic swoich wytrzymałości. Przez te wszystkie wydarzenia stałam się silniejsza. Na chwilę obecną dobrze sobie z tym radzę. W maju skończyłam terapię. Wróciłam do gry. Życie toczy się dalej….” 


(Z. Osiński, W. Starosta- Łyżwiarstwo szybkie i figurowe)

Magdalena Mazurkiewicz