Archiwum

„Dla mnie, odwrotnie niż wszyscy sądzą, muzyka jest czymś, co się dzieje w radiu. Radio jest ważniejsze, bo przenosi i muzykę, i słowo, i ciszę.”

 Prawdopodobnie nie będę dziś przesadnie obiektywna i niejedna osoba zarzuci mi, że kolejny raz mijam się z tematem, ale dla mnie radio jest najdoskonalszą formą dziennikarstwa. Towarzyszy mi w każdej chwili, informuje mnie o aktualnych wydarzeniach w kraju i poza jego granicami, każdego ranka budzi mnie muzyką – a głos prowadzącego, odprowadza mnie pod główne wejście Kopernika.

21 stycznia w siedzibie Polskiego Radia Rzeszów odbyły się warsztaty dla młodzieży z pierwszej i drugiej klasy dziennikarskiej. Przy wejściu czekała na nas jej redaktor – Bernadetta Szczypta – nie mogliśmy lepiej trafić. Kto wie więcej o radiu niż osoba, której udało się pracować w niemal wszystkich działach rozgłośni? Pani Bernadetta ma duże doświadczenie i doskonale wie, że dobre radio to zsynchronizowana praca na wielu płaszczyznach. Fakt, nie ma radia bez muzyki, ale nie ma go także, a może właśnie przede wszystkim, bez słowa. Od słowa wszystko się zaczęło i nadal jest to filar, który podtrzymuje pracę całej rozgłośni.

Warsztaty klasa pierwsza rozpoczęła wycieczką po siedzibie radia, w czasie której nie tylko mogła zobaczyć, jak wyglądają studia czy ludzie, którzy wkładają w swoja pracę wiele energii by radio było rzetelne i nie nudziło słuchacza. Mieli także okazję uczestniczyć w jednej z porannych audycji i opowiedzieć słuchaczom o Jarosławiu, szkole, klasie dziennikarskiej oraz o obchodzonym w tym dniu Święcie Babci i Dziadka. Czy nasz debiut można zaliczyć do udanych? Pierwsze koty za płoty. „Nie warto przejmować się porażkami, każdy popełnia błędy i ma głupie wpadki. Czy wszechświat się przez nie zawali? Nie, on nawet nie drgnie.” – to słowa pani Bernadetty, które wywarły na mnie największe wrażenie. Czy strach przed upokorzeniem powinien powstrzymywać nas przed działaniem? Wszyscy popełniamy błędy.

Kiedy pierwsza i druga klasa znalazły się w sali koncertowej rozpoczęły się zajęcia, których celem było poprawienie naszej wymowy. Ciężko stwierdzić czy przyniosły pożądany efekt, ponieważ większość czasu upłynęła nam na śmianiu się z głupich min, które były efektem ubocznym ćwiczeń rozgrzewających aparat mowy.

Kilka minut później musieliśmy wykazać się zdolnościami redakcyjnymi i, w krótkim czasie, przekształcić artykuł prasowy w notatkę radiową. Nie było to takie proste, jak się nam na początku wydawało – większą trudnością było dojście do porozumienia w grupie niż samo pisanie – mimo to udało nam się i do kolejnego zadania nie trzeba było wnosić nas na tarczy.

Pracę w radiu zakończyliśmy na słuchaniu wpadek z różnych audycji. Płakaliśmy ze śmiechu, gdy odtwarzano telefony od słuchaczy, ludzie nigdy nie przestaną mnie zadziwiać, może to dobrze. Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że charakter radiu nadają ciekawe audycje i dobra muzyka, ale jego prawdziwy klimat najłatwiej poczuć poza anteną.

M.