Archiwum

Młody, ale Wielki

Ma dopiero 19 lat, a mimo to jest umieszczany wysoko w przed- draftowych spekulacjach przez amerykańskich ekspertów. Mówi się o jego Drafcie w 2013 roku. Mając 17 lat wraz z reprezentacją Polski wywalczył srebrny medal. Niejednokrotnie wybierany do najlepszej piątki różnych turniejów międzynarodowych. Zajmuje trzecie miejsce w rankingu największych międzynarodowych talentów z rocznika 1993, a także 83 wśród najlepszych zawodników młodego pokolenia. Udało mi się z nim porozmawiać, bo jak sam twierdzi: „Dziennikarzom się nie odmawia”. Obecny gracz ekstraklasowej drużyny koszykarskiej AZS Politechnika Warszawska-Mateusz Ponitka.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z koszykówką?
Mój tata wziął mnie na pierwszy mecz koszykówki. Chodziłem wtedy do przedszkola. Później stało się to rutyną. Oczywiście na początku przysypiałem na nich, bo byłem za młody. Interesowaliśmy się wtedy jeszcze I- ligową Stalą Ostrów Wielkopolski. Stopniowo się w to wkręcałem. Tak po dwóch trzech, latach kibicowania mój tata zaproponował, żebyśmy poszli na pierwszy trening, z którego zostałem wyrzucony. Trener uważał, że nie nadaję się do koszykówki. Powiedział żebym się spakował i poszedł do domu. Wtedy mój tata podjął decyzje, żeby zapisać mnie do pana Krzysztofa Cnotliwego, później przeniosłem się do pana Andrzeja Suskiego i na koniec trenowałem u pana Drzewieckiego. To były właśnie takie trzy etapy jeżeli chodzi o grę w moim rodzinnym mieście. Po gimnazjum przyjechałem do Warszawy.

Jak to się stało dokładnie?
Na ogólnopolskiej olimpiadzie młodzieży są rozgrywki między kadrami województwa. Mój teraźniejszy trener -Mladen Starcević zobaczył mnie tam po raz pierwszy i można powiedzieć, że już wtedy nawiązaliśmy kontakt. Wyjeżdżałem do Warszawy dwa, trzy razy w ciągu najbliższych kilku miesięcy. To był rok 2008 i doszedłem do wniosku, że to jest jedyne miejsce, gdzie chciałbym grać.

No właśnie, ale dlaczego wybrałeś akurat Warszawę ?
Przede wszystkim dla dwóch osób: dla trenera Mladena Starcevića i prezesa Waltera Jeklina. Były to osoby, które skłoniły mnie, żeby przyjechać tutaj do Warszawy. Wiedziałem, że one mogą mi pozwolić na rozwój.

W 2009 roku przyjechałeś do dużego miasta. Byłeś jeszcze bardzo młody. Nie brakowało Ci rodziców, bo przecież oni zostali Ostrowie Wielkipolskim…
Teraz mieszkam z moim drużynowym kolegą Łukaszem Wilczkiem. Dwa lata mieszkałem z większą grupą kolegów i koło nas mieszkał trener. Początki oczywiście były ciężkie. Z czasem jednak przyzwyczailiśmy się do tego. Moi rodzice pogodzili się z tym, że wybrałem koszykówkę.

Takim młodym osobom bardzo łatwo jest się pogubić, wpaść
w nieodpowiednie towarzystwo… a Ty świetnie sobie radzisz…

Tak to prawda, myślę, że to dzięki temu, że mam bardzo dobry kontakt
z rodzicami. Mam w nich bardzo duże oparcie. Rozmawiam codziennie i z mamą i tatą. Mówimy sobie o wszystkim. Z reszta uważam, że szczerość to podstawa, żeby utworzyć jakąś relacje między dwoma osobami.

Z tego co wiem do szkoły chodzisz rzadko. Opowiedz w takim razie jak wygląda twój dzień taki kiedy idziesz do szkoły i taki kiedy nie idziesz?
Jak nie idę do szkoły to wstaję o 7 później idę na trening. Robię tam wszystkie rzeczy, które powinienem jeśli chodzi o jednostkę treningową. Później wracam do domu robie sobie obiad, idę spać. Budzę się i idę na drugi trening. Jest około godziny 17. Po nim wracam do domu, jem kolacje właśnie z moim kolegą Łukaszem i mamy czas wolny. Czasem spędzam trochę czasu przy komputerze. Ostatnio trochę częściej przy książkach, bo matura już bardzo blisko. Natomiast jeżeli chodzi o dzień kiedy idę do szkoły to w zależności od tego czy rano mam trening czy nie to na pewno muszę być w szkole o 9.40. Wracam ze szkoły zazwyczaj po sześciu lekcjach i idę na trening, a po nim mam czas wolny.

Chodzisz do szkoły mistrzostwa sportowego? Jesteś zadowolony
z zajęć?

Jestem na dziale z rozszerzoną biologią i angielskim. Jestem bardzo wdzięczny tym osobom, które ze mną współpracują na co dzień, a zwłaszcza mojej wychowawczyni. Cieszę, że trafiłem do tej szkoły aczkolwiek biologia nigdy nie była moim konikiem, ale mimo wszystko jestem zadowolony.

Wczoraj graliście mecz z bardzo mocnym przeciwnikiem. Sam z resztą zdobyłeś największą liczbę punktów ze wszystkich zawodników ze swojej drużyny. Czy dziś mimo, że wczoraj ciężko pracowałeś musiałeś iść do szkoły?
Tak dziś byłem. Musiałem napisać dwa sprawdziany. Ale ogólnie po meczach bywa różnie. Czasem jest tak, że idę tylko na lekcje, na które muszę.

Załóżmy w takim razie, że na drugi dzień po meczu idziesz do szkoły czy wówczas masz jakieś ulgi od pytania?
To jest kwesta indywidualna, do uzgodnienia z nauczycielem. Jeśli przychodzisz do szkoły to możesz poprosić, żeby troszczże łaskawiej na ciebie spojrzeli albo normalnie idziesz na żywioł i walczysz.

Wybrałeś już jakiś kierunek studiów?
Myślałem nad studiami, jednak nie wiem jak to się potoczy w przyszłym sezonie. Nie wiem jeszcze gdzie będę grał, także na razie stawiam przy studiach mały znak zapytania.

Gra w AZS Politechnice Warszawskiej Cię satysfakcjonuje?
Na pewno tak. Awansowałem właśnie z tą drużyna do ekstraklasy. Gram w tym zespole już trzeci rok. Jestem zadowolony z tego, że mogę tu grać, że nadal mogę współpracować z trenerem, z kolegami na treningach. Naprawdę wydaję mi się, że jeżeli chodzi o młodzież, o granie na najwyższym poziomie to ekstraliga tylko w Warszawie.

Jesteś gotów grać w jakimś zagranicznym klubie? Myślisz, że to już jest ten moment?
Myślę, że każdy w pewnym momencie dochodzi do wniosku, ze chciałby spróbować. Oczywiście zagraniczny klub to są nowe wyzwania, nowe otoczenie. Można powiedzieć, że uczysz się w pewnym stopniu wszystkiego na nowo. Chciałbym zobaczyć jak to jest. Jednak nie wiem czy nastąpi to już w przyszłym sezonie czy może później.

Czy numery z jakimi grasz mają dla Ciebie jakieś znaczenie?
Kiedyś miały, a teraz to już chyba przyzwyczajenie. Było kilka takich, które były dla mnie bardzo ważne. Zwłaszcza numer w kadrze narodowej jest to pewien symbol, który dla mnie jest bardzo ważny. Tak samo na meczu Nike Hoop Summit w Portland również miałem numer, który był dla mnie bardzo ważny. Tutaj w Warszawie zaczynałem z 15 teraz gram z 14 ze względu na jednego z zawodników. Z 14 jednak tez już wcześniej grałem i nie były to złe sezony.

Kto jest dla Ciebie wzorem? Oczywiście oprócz Kobe`go` Bryanta…
Blake Griffin świetnie rozgrywa ostatnie mecze. Ostatni sezon miał równie dobry jak poprzednie, Kevin Durant zapewne wyrośnie na dużą gwiazdę. Według mnie symbolem europejskiej koszyków jest Juan Carlos Navarro.

Osiągnąłeś już bardzo dużo… Wierzysz w Boga, myślisz, że to dzięki niemu doszedłeś już tak daleko?
Tak! To na pewno dzięki niemu. W hierarchii każdego katolika Bóg powinien być na pierwszym miejscu i dlatego u mnie także jest na pierwszym, ale niestety na równi z koszykówką. Staram się chodzić do kościoła tak często jak tylko mogę i na pewno Biblia też jest otwierana u mnie w domu. Bóg jest bardzo ważny myślę, że wiara w moim życiu odgrywa bardzo ważna rolę, bo jeśli wierzysz to wiesz, że w trudnych sytuacjach możesz zawsze troszeczkę odejść od rzeczywistości chociażby odmawiając modlitwę. Jeśli chodzi
o moją osobę to staram się przede wszystkim moich znajomych namawiać do tego, aby się modlili i też uczęszczali do kościoła. Cieszę się, ze niektórzy to zrozumieli także dzięki mnie.

Wrócę jeszcze do tegorocznego Meczu Gwiazd w Katowicach. Czy znałeś wszystkich zawodników przed meczem?
Była konferencja prasowa i tam było oficjalne ogłoszenie składów Meczu Gwiazd. Z tego mojego składu, czyli drużyny Południa znałem mojego kolegę z zespołu Piotra Pamułę, ale także Przemka Karnowskiego z Siarki Tarnobrzeg i Dardana Berishę z Anvilu Włocławek. Reszty nie znałem. Zawarłem w Katowicach naprawdę dużo nowych znajomości.

Czy z tego powodu, że byłeś jednym z najmłodszych zawodników tego meczu inaczej Cię traktowano?
Nie, nie odczułem tego. Myślę, że mimo wszystko jesteśmy kolegami po fachu, łączy nas koszykówka i chyba to jest najważniejsze.

Paulina Duma