Archiwum

Kobita z krwi i kości

„Even sky is not the limit !

… no bo nie jest.” Tym mocnym wejściem powaliła „kopernikowską aulę” na kolana. Nie przyszła prawić morałów, a dała cenną lekcję życia. Własnego. Martyna Wojciechowska o swojej drodze na szczyt.

Ciepło przywitana, tego dość mroźnego 15 grudnia Martyna, stoi przed nami i mówi – możecie mieć wszystko to, czego tylko zechcecie – i uwierzyliśmy jej. Od razu zdobyła serce każdego. Ciepła, otwarta, niczym dobra koleżanka, a nie odległa telewizyjna gwiazda. Choć przecież kobieta z pierwszych stron gazet. W branży od 15 lat, stale lubiana i doceniana. Jak zatem udało jej się do tego dojść?

  W wielkim skrócie Misja SZCZYT:

Ogromna chęć i pasja. Tyle potrzeba, by zdobyć to, o czym się marzy.

  1. „Na początku było SKROMNIE.” Nie czarujmy się, Bóg też nie stworzył czegoś z wszystkiego, a jednak udało się. A jej? A i owszem.

Mała, 10-letnia Martynka pędzi na swoim nowym prezencie –  Romecie 50. Motorynce, dziś dla wielu wydawałoby się śmiesznej, o której marzyły miliony. Jeszcze parę lat temu,  tak trudno było ją zdobyć! Ona wiedziała czego chce. Nie siedziała rozmyślając o niebieskich migdałach, tylko wzięła życie w swoje ręce. Łatwo jest powiedzieć – ja nie miałam dobrego startu – i żyć w tym zakłamaniu, o wiele trudniej jest jednak realizować swoje cele. Początki z reguły są trudne. Więc nie biadolcie, tylko bierzcie życie w swoje ręce, nikt je za was nie przeżyje.

  1. Jak zatem wytrwać i oddać się całkowicie swojej pasji? Tu potrzeba naprawdę ZAWZIĘTEJ duszy. Jej zawładnęły auta. Śruby, silniki, koła i ostra jazda. Stały się całym jej nastoletnim życiem. W pokoju zamiast plakatów z gwiazdami wisiały coraz to nowsze modele aut, a wolny czas spędzała w warsztacie taty. Upór i wola walki zaprowadziły ją daleko. Na piaszczyste przestrzenie pustyni – Rajd Dakar, który ukończyła na 44 miejscu.

  1. Czego człowieka może nauczyć pustynia? CIERPLIWOŚCI, której jak sama przyznaje wciąż jej brakuje. Jednak nie tyle ważna jest tu sama cierpliwość, ale dostrzeżenie swoich wad i skrupulatne ich zwalczanie. W tym też miał pomóc jej projekt…

  1. ZDOBYĆ Koronę Ziemi. Choć z lękiem wysokości i obrzydzeniem do zimna, zrobiła to. Jak sama przyznaje góry uczą pokory, pewnego pochylenia się nad światem, wobec nich jesteśmy pierwotni i całkiem bezbronni. W nich dostrzega się swoje niedoskonałości. W czasie zdobyczy, nie zapomnijmy, że za nami stoi wiele osób, które także się do tego przyczyniły. W góry idziemy razem i kiedy jeden leży z wyczerpania i bólu, to drugi kładzie się obok niego, by raźniej mu było umierać. Bo jesteśmy ekipą.

  1. Punkt docelowy SZCZYT. O czym myśli się dosięgając chmur? O tym, że trzeba jeszcze zejść – dodaje ze śmiechem Martyna. Jednak to nie przelewki, droga w dół jest o wiele trudniejsza, a trzeba zrobić to dobrze. Najlepiej tak, by ktoś nie przypłacił tym życiem. Jak łatwo można wejść na górę, tak i łatwo można z niej spaść. Czasami bardzo boleśnie.

Martyna, która ten szczyt osiągnęła, najwidoczniej nie zamierza też z niego schodzić. A przynajmniej nie w najbliższym czasie. Niewątpliwie jest to dobra wiadomość dla wszystkich jej fanów.

Nam pozostaje tylko kuć dalej losy swojego życia. Jednak nie ostańmy jedynie na marzeniach. Kiedy znów złapiesz się Drogi Licealisto na bujaniu w obłokach, uderz się w twarz i wstań. Krok po kroku sprowadź chmury na Ziemie.

Smoliniec Klaudia