Archiwum

Posłowie na święta

Jajko, kiełbasa, chrzan i miła rodzinna atmosfera – tak przeważnie wyglądają Święta Wielkanocne w polskiej rodzinie. Plaża i morze? Na takie świętowanie decydują się tylko nieliczni. A co preferują politycy? Oni także wybierają Wielkanoc w wersji classic.

Pytając posłów na sejmowym korytarzu, gdzie i jak spędzą Wielkanoc, z pewnością niemal każdy powiedziałby, że poświęci ten czas rodzinie i będzie świętował tradycyjnie, jak przeciętny Kowalski (może wyjątkiem byłby kontrowersyjny poseł Palikot?). Wiadomo, tutaj też działa zasada PR-u (Polacy chcą widzieć, posłów jako „łagodnych baranków”, z aureolą, co nieco kłóci się z codziennie pokazywanymi w polityce różkami), ale chyba mówią prawdę (coraz rzadziej im się niestety zdarza) i ich słowa w tej kwestii się spełnią.

Mirosław Sekuła (PO) deklaruje, że zrobi zupę chrzanową, w ogrodzie pochowa dla wnucząt prezenty od rzekomego zajączka i spali niepotrzebne rzeczy, co jest symbolem porządkowania życia i nowego początku. Inaczej będzie świętował Joachim Brudziński (PiS), który w tym roku zobaczy Groby Pańskie w wiejskich kościołach okolic Beskidu Sądeckiego, poświęci koszyczek z jajkami i obowiązkowo będzie uczestniczył w Triduum Paschalnym. Dla posła będzie to czas refleksji. Tradycyjnie Wielkanoc spędzi także Witold Gintowt – Dziewiałtowski (SLD), który jak kolega z PiS-u poświęci kiełbaskę i jajeczka, trochę pooblewa się wodą i może znajdzie czas, żeby w Wielkanocny Poniedziałek skoczyć z bratem na ryby. Partyjny kolega Tadeusz Iwiński, chce z kolei nieco inaczej spędzić jeden z wieczorów, uświetniając go wizytą w teatrze. Eugeniusz Kłopotek (PSL) odwiedzi groby bliskich, a w świąteczny poniedziałek przyrządzi swoją specjalność, czyli jajecznicę z cebulą i wędzonym boczkiem.

Święta to także czas miłości i przebaczania. Ciekawe czy najwięksi sejmowi przeciwnicy zdążyli przed Wielkanocą złożyć sobie życzenia? Oby, inaczej to, co mówili znowu okazałoby się wielką szopką. A przecież to nie te święta.

 

Beata Chuchra