Archiwum

Żyj i pozwól umrzeć

Niektóre dni zostaną w pamięci człowieka na zawsze. Niewątpliwie jednym z nich może być ostatni występ w karierze sportowca. Podczas, gdy Mariusz Czerkawski rozgrywał swój pożegnalny mecz, pewnie przez myśl przeszły mu dwa pytania. 

Pierwsze: czy coś udało mi się w sporcie osiągnąć? Cóż, gra w NHL jest spełnieniem marzeń każdego hokeisty, nie wspominając już o występie w Meczu Gwiazd.  Jednak kolejna kwestia może budzić wątpliwości. Otóż, czy w Polsce znajdzie się kilku godnych następców?

Kiedy nasz kraj organizował Mistrzostwa Świata dywizji 1A, pewna stacja radiowa postanowiła sprawdzić wiedzę przypadkowych przechodniów na temat hokeja. To, co usłyszałem, niezmiernie mnie zasmuciło. Niektórzy nie powiedzieli, z którego kraju wywodzi się ten piękny sport (Ok, może to faktycznie mogło sprawić trudności). Nikt też nie potrafił wymienić chociażby jednego polskiego klubu (To już jest niepokojące). A gdyby tego było mało, nagle stało się jasne jeszcze jedno: mało kto wiedział, że jakaś impreza w ogóle się odbywa!

Dlaczego? Dlaczego nasz naród nie ma zielonego pojęcia na ten temat? Jak można było dopuścić do takiej sytuacji? Nasza reprezentacja ma przecież w swojej historii wspaniałe osiągnięcia: po raz pierwszy powołana w 1925r. zajęła czwarte miejsce na MŚ w Krynicy – Zdroju w 1931 i podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich rozgrywanych w Lake Placid w 1932. Tylko co z tego, skoro tak mało ludzi o tym wie? Mam coś jeszcze gorszego: podczas, gdy w Polsce zarejestrowanych jest 1020 zawodników, na dużo mniejszej Łotwie znajduje się ich 5132. To woła o pomstę do nieba! Jest już chyba jednak za późno, aby coś w tej materii zrobić. Przynajmniej na tę chwilę. Kiedy nie ma dużego zainteresowania daną dyscypliną, ciężej jest szkolić młodzież. W przyszłości  będzie to skutkować gorszymi wynikami reprezentacji. Czas, w którym był dobry moment na popularyzację hokeja, ściśle był związany z najlepszym okresem w karierze Czerkawskiego. To już wtedy powinno się myśleć o wielkiej medialnej akcji, czymś na miarę,,Szukamy Następców Mistrza” w skokach narciarskich. Wystarczyło tylko mieć odrobinę chęci do działania… Szkoda, że tak to się miało potoczyć…

Czy jest jeszcze jakaś szansa na zmianę tej – lekko rzecz ujmując – tragicznej sytuacji? Według mnie tak. Jedyną nadzieją jest w tej chwili osoba Alana Łyszczarczyka. To zawodnik, który uchodzi obecnie za nasz największy talent. Niech przemawia za nim fakt, że na co dzień występuje w kanadyjskim zespole młodzieżowym Owen Sound Attack i był ostatnio bacznie przez scoutów NHL – najlepszej ligi na świecie. Jeżeli tylko udałoby mu się tam dostać, zainteresowanie hokejem W Polsce na pewno wzrośnie. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Nasz rodzimy hokej ma przepiękne tradycje, więc dlaczego mielibyśmy to wszystko  zaprzepaścić? Chyba łatwiej jest nam po prostu żyć i pozwolić umrzeć, niż za wszelką cenę ratować…

 

Sebastian Leżoń