Publicystyka

,,W pogoni za szczęściem” – recenzja

Pragnienie szczęścia to rzecz niezwykle ludzka. Szczęście to nieodzowny aspekt, który zapewnia spokój w naszym codziennym życiu. Przekonać może się o tym każdy, a szczególnie dostrzegają to ci, którzy upadają. Są to nie tylko ludzie biedni, którzy kompulsywnie szukają ratunku w przechodzących dookoła nich ludziom. Często bywa tak, że osoby nadzwyczaj utalentowane, poprzez imponderabilne przypadki staczają się na sam dół.

Doskonale uczucia niedoli zasmakował Chris Gardner. Jego matka została dwukrotnie skazana za próbę zabójstwa swojego wieloletniego partnera. Biologicznego ojca Chris nie poznał. Opiekę nad nim sprawowali wujkowie, którzy szybko zmarli. Ojczym zapewniał go, że wszystkie te okrutne wydarzenia zapadną w niepamięć. Mówił, że to przeszłość i że jeszcze zazna szczęścia.

Prawda okazała się całkiem inna. Chris nie doznał miłości. Odczuł natomiast niesamowity ból, który zadał mu ojczym-sadysta. Gdy jego psychika była na skraju wytrzymałości, postanowił uciec. Nie wiedział, czy jego życie będzie miało jeszcze jakikolwiek sens. Wstąpił do służby w marynarce wojennej. W wieku 20 lat zmienił wszystkie plany, ryzykując i wierząc, że chce osiągnąć jeszcze coś dobrego w swoim życiu. Przybył do San Francisco, by realizować karierę w medycynie, chociaż nie miał skończonego nawet colleag’u. Jego droga zapowiadała się obiecująco. Zyskał dobrą posadę w firmie, udawało mu się sprzedawać sprzęt lekarski jako akwizytor.

W codzienności wspierało go dziecko, które zawsze było z nim przy wszelkich podróżach tramwajem, aby Chris mógł udać się na spotkania z wybitnymi lekarzami. Syn mężczyzny chodził do przedszkola. Nie był w stanie pojąć, że wszystko co dobre, może szybko się skończyć. Tak zaczęło się dziać u Chrisa. Machina przyszłości okazała się być zbędna. Nikt już nie chciał jej kupić, ponieważ był to tylko zbędny dodatek. Żona Chrisa odeszła. Jego bezradność przytłoczyła ją, a ona sama nie zarabiała wielkich pieniędzy. Młody mężczyzna wylądował na ulicy wraz ze swoim synem. Rzadko kiedy udawało im się spać w ośrodkach, ze względu na ogromne kolejki. Otwarte były dla nich za to toalety na stacjach metra, które były jedynym wyjściem. Trwało to prawie rok.

Pewnego dnia stał przed firmą brokerską Gardner Rich & Company. Stwierdził, że nie może dłużej czekać. Zgłosił się. Chętnych na staż było setki, przy czym zadanie było prawie nierealne. Tym bardziej, że w firmie znajdowali się sami luminarze, a nie ludzie przeciętni. Chris nie stwarzał pozorów człowieka niewykształconego. Jego inklinacja do wybitnych pracowników, a także pewność siebie spowodowała, że dostał się do pracy. Odbywało się to przy wielokrotnym czekaniu na szefa przed drzwiami jego gabinetu, a także jeżdżenie za nim taksówką, aby podjąć konwersację i konfabulować, jakim to był wspaniałym matematykiem. W jego duszy pojawiło się to, czego naprawdę pragnął. Było to szczęście.

Historia ta dała wyobrażenie, jak dużo może kosztować osiągnięcie owego szczęścia. Pokazuje również, jak ważne jest ono w życiu. Każdy dzień nie jest udręką, a snem, o którym Chris nigdy by nie pomyślał. Jest to dowód, że nawet przy upadkach i wielu cierpieniach, które zdarzyły się w przeszłości, możemy gonić za szczęściem i żyć beztroskim życiem.

Mateusz Śliwiński