Archiwum

Siedem sekund sprawiedliwości

Nikt tak naprawdę nie myśli o sprawiedliwości. Ludzie są ponad to. Uważają, że załatanie dziury marnym kawałkiem drewna coś pomoże. A wcale tak nie jest. Widok leżącego przez 12 godzin w rowie piętnastolatka jednak daje do myślenia. Na temat sprawiedliwości? Na pewno nie.

Serial pt. „Seven seconds” jest nowością na Netflixie. Brak jakiejkolwiek reklamy, promocji (przed premierą) na swój temat zadziwił polskich „krytyków”. Według mnie taka cisza była celowa i potrzebna. Właśnie ona przygotowywała nas – widzów, do zobaczenia tego serialu. Ta cisza jest z nami przez wszystkie odcinki. Najbardziej nieznośna jest na sam koniec. Wtedy zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy bezsilni wobec wszystkiego i jedyne co nam pozostaje to wsłuchać się w tę kłującą ciszę. Co wcale nie jest proste, ponieważ niesie ze sobą więcej pytań i uderzających słów, niż najgłośniejszy krzyk.

To nie jest kolejna produkcja z pogranicza kryminału, czy dramatu. Już w pierwszych sekundach serialu dowiadujemy się kto popełnił zbrodnię i w jakich okolicznościach. Jednak poprzez pryzmat wielu zdarzeń oraz osób, do końcowego odcinka nie wiemy co, dlaczego i jak to się stało. Razem z panią prokurator zbieramy dowody świadczące o winie mężczyzny. Krok po kroku, rozmowa za rozmową, a przy tym niespokojny ból, żal i nienawiść. Prokuratura walczy o sprawiedliwość. Policja również. Ale czy te dwie jednostki wiedzą co oznacza to słowo? Czy walczą o to samo? Czy jednak każda z nich ma inną definicję sprawiedliwości? A co najważniejsze – która „sprawiedliwość” wygra?

„Seven seconds” to ważny serial. Pod każdym aspektem. Jest kierowany głównie do… wszystkich. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, a co trudniejsze, odszukać tą właściwą. Zawsze są dwie strony, zawsze są dwie osoby, zawsze jest tylko jedno ostatnie słowo. Zawsze winny jest człowiek, ale nie zawsze ktoś musi cierpieć. W tym przypadku zdecydowanie za dużo osób cierpiało. Czy łzy matki po stracie dziecka, czy rozwód dwóch osób, czy ucieczka z rodzinnego domu pomogły? A ile czasu zajmie pogrzebanie prawdy? 

A śmierć? Ona na pewno nie była sprawiedliwa.

„-Zawiedliśmy go.
-Może nie tylko my”.

Karolina Socha