Archiwum

Wiele słabych nici razem….. czyli Luxtorpeda– MYWASWYNAS

Kilkuletni fenomen polskiej muzyki rockowej – założona w 2010r. poznańska grupa Luxtorpeda, niczym pociąg, któremu zawdzięczają nazwę pędzi co sił, grając koncerty w całej Polsce, w tym na największych festiwalach oraz wydając płyty średnio więcej niż jedna na rok (wliczając w to trzy wydania koncertowe i jeden mini-album, co i tak jest rekordowym wynikiem), wydała pierwszego kwietnia swój czwarty pełnogrający album pod jak zawsze wymyślną i oryginalną nazwą: MYWASWYNAS.

Zespół dowodzony przez chodzącą legendę polskiego ciężkiego grania – Roberta „Litzę” Friedricha, po garażowo brzmiącym i ciepło przyjętym debiucie (2011), mocniejszych i bardziej mięsistych „Robakach” (2012) oraz dopieszczonej i niezwykle dopracowanej muzycznie płycie: „A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki” (2014) przyszedł czas na…. no właśnie – co?

MYWASWYNAS to z jednej strony krążek – jak zapowiadał Litza – wnoszący „nową jakość” w dorobku Luxów, a z drugiej bazujący na tym co stworzyli już wcześniej. Najnowsza płyta Luxtorpedy to swojego rodzaju wypadkowa poprzednich longplayów. Na szczęście taka mieszanka wyszła bardzo dobrze, a nawet – nie boję się tego stwierdzenia – świetnie. Chłopaki nadal trzymają bardzo wysoki poziom i zaserwowali nam płytę, która zawiera to wszystko, co w Luxach najlepsze: genialne riffy Litzy i Drężmaka, połamana, burząca wszelkie schematy sekcja rytmiczna duetu Krzyżyk&Kmieta (właśnie najbardziej po tym można rozpoznać styl poznańskiego kwartetu) oraz jak zawsze trafione w punkt teksty Hansa wraz z raz krótszymi, raz dłuższymi wstawkami krzykliwego Litzy. Słychać, że MYWASWYNAS nie zawiera żadnych zbędnych zapchajdziur – wszystkie kawałki umieszczono na dysku bez jakiegokolwiek przypadku. Dowolnie wybrany utwór niesie ze sobą ogromne przesłanie; na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz szaty muzycznej, jest to zasługa wspaniałych tekstów Friedricha i Frencla – panowie poruszają wszelkie ważne tematy: niezrozumienie przez innych („Pozdrawiamy!”), problemy w rodzinie („Iglo”, „Dziury po ospie”) czy oddanie się ojczyźnie („Jak husaria”), to tylko niektóre kwestie dotykane w piosenkach. Treści utworów zyskują na sile przebicia, ponieważ są w pełni autentyczne i opisują przeżycia muzyków, o których nie boją się publicznie mówić (np. „Dziury po ospie”, odzwierciedlające dzieciństwo Litzy). Na szczególną uwagę zasługuje Hans, który wyrasta na jednego z najlepszych tekściarzy w Polsce. Z niezwykłą łatwością bawi się słowami, układa z nich niejednoznaczne rymy, zapoda coś poznańską gwarą lub przemyci teksty różnych wierszy.

Na albumie pojawiają się również nowości: mocne przesterowane brzmienie gitar w „Mazanic”, brak instrumentów w tytułowym utworze, stonerowe granie w „Jak husaria” oraz prekursorski jak na zespół styl w „Imago” (według mnie najlepszy kawałek na płycie).

Obok MYWASWYNAS bez wątpienia nie można przejść obojętnie. Luxtorpeda pokazała, że mimo czwartego studyjnego albumu wydanego w tak krótkim czasie, są dalecy od muzycznego wypalenia. Chociaż pewnie mają już w głowach niejedną wspaniałą kompozycję, będzie im ciężko w przebić MYWASWYNAS, ponieważ zawiesili sobie poprzeczkę naprawdę bardzo, bardzo wysoko.

Karol Moszumański