Archiwum

Samo zło

Drżą Ci ręce, czujesz jak podnosi Ci się ciśnienie i masz wrażenie, że zaraz z ust wypłynie potok niecenzuralnych słów ? Dobrze się składa, bo właśnie ten tekst podpowie Ci, jak w humanitarny sposób rozładować złość.

Po pierwsze, nie krzycz na śmiertelników, którzy akurat znajdą się wokół Ciebie – przecież nie chcesz kolejnej kłótni. To, że ktoś wyprowadził Cię z równowagi, nie oznacza że masz zachowywać się jak chodząca bomba, gotowa w każdej chwili wybuchnąć. Może to banalne, ale liczenie do 10 bywa czasem zbawienne, często pomaga powstrzymać przed wypowiedzeniem czegoś, czego będziesz żałować do końca życia. Najgorsze co można zrobić to nieświadomie przenieść swoją złość na kogoś innego i tym samym zepsuć mu resztę dnia.

Jeżeli „zalewa Cię krew”, napięcie wzrasta, a Ty siedzisz w domu, zrób przysługę sobie oraz rodzinie i wyjdź na spacer. Świeże powietrze poprawia krążenie krwi, oczyszcza umysł, a chwila dla siebie jest okazją do spokojnego przeanalizowania problemu. Jest to jednak wersja dla wytrwałych, bo pogoda (jak na złość!) nie jest zbyt piękna. Może nas wybawić też wyjście na basen, łyżwy a nawet sanki. Wysiłek fizyczny jest jak najbardziej wskazany, zawsze gdy Twoja irytacja sięga zenitu. Ruch pomaga zredukować stres i poziom adrenaliny w organizmie. Po intensywnym treningu wyładujesz złe emocje i poczujesz się znacznie lepiej.

Zawsze można też wyżalić się przyjacielowi (o ile nie jest się z nim pokłóconym). Spokojniejszym osobom wystarczy długa kąpiel, czyli domowe SPA, bo jak wiadomo nie od dziś: złość piękności szkodzi. Można też posłuchać relaksującej muzyczki (np. Mika  „Take it easy”). Jest wiele dobrych sposobów na radzenie sobie ze złością takich, jak krzyk w poduszkę (wersja dla zdesperowanych) czy rzucanie wszystkim, co popadnie. To drugie jednak może mieć straszne skutki np. zdemolowany pokój, stłuczone lustra (7 lat nieszczęścia!) lub szkody w ludziach, dlatego apeluję o rozwagę: nie róbcie tego w domu.

Niektórzy zupełnie nie radzą sobie z negatywnymi emocjami, dlatego warto wspomnieć, że używki wcale nie są dobrym sposobem na zażegnanie problemów. Nie dość, że niszczą zdrowie, to w większości wypadków pogłębiają stany depresyjne.

Nie ma ogólnej recepty na całkowite zniwelowanie złości, każdy radzi sobie z tym w innym sposób. Jednak odwiecznym sposobem na błogi stan harmonii jest po prostu szczera rozmowa z tym „chodzącym powodem Twojej wściekłości”. Grunt to w spokoju poczekać aż emocje opadną (np. tak jak ja – pisząc tekst) i zdobyć się na wyjaśnienia. Mam nadzieję, że teraz już wiesz, co ze sobą zrobić i nie wyrzucisz komputera przez okno (wersja dla ekstremalnie zdesperowanych). Głowa do góry i pamiętaj – „złego” diabli nie biorą. Będzie dobrze!

Dagmara Mazur