Archiwum

Przedświątecznie po polsku

Internet i telewizja – wyłączone, w domach panuje cisza oraz spokój, a cała rodzina jest w komplecie. Święta? – zapytasz drogi Czytelniku. Nie. Niedzielne popołudnie. Ostatnia niedziela przed „gwiazdką„. Jest rodzinnie i nastrojowo, dosłownie.

Mamo, tutaj dopiero czuję święta” – zaczepiła na ruchomych schodach córka, mimo obciążenia przedramienia torbami, spod których widać tylko jej znużoną niedzielną bieganiną twarz. Spójrzmy – H&M, ZARA, NewYorker bądź Douglas. Trochę dla rodziny, trochę dla znajomych, ale przede wszystkim dla siebie. Trzeba przecież wyglądać – na familijnych spotkaniach, ale i na sylwestra. Czerwone? Oliwkowe? Turkusowe? Nie ważne, w tym roku liczy się lekki dodatek futerka, sweterek z płatkiem śniegu i jest modnie. Zresztą w sieciówkach wszystko jest modne, oczywiście w pejoratywnym tego słowa znaczeniu, doprowadzonym  do swojej antytezy.

W galerii oczywiście już od listopada wszystko jak w Nowym Jorku, tym z Kevina. Miliony światełek, kilkunastu Mikołajów, witryny pokryte sztucznym śniegiem, choinek więcej niż w lesie. Jeleni też znaczeni więcej niż w lesie. George Michael i jego najsłynniejsza świąteczna piosenka, „Last Christmas” są pewnie jedynym utworem na playliście, w rzeczy samej toż to „hymn świąt„. Z wymianą na Mariach Carey i jej christmasowy hitem.

Jak tu nie przyznać racji ów młodej damie „dopiero tu czującej święta„? Kultura masowa, jak zresztą wszystko co „masowe” dokonała pewnej demolki w znaczeniu wartości płynącej ze Świąt. Skomercjalizowała ja, a także spłyciła sprowadzając wyłącznie do całej otoczki – Mikołaja, gwiazdki, Kevina, kilku odgrzewanych piosenek, tira Coca-Coli, najładniej przystrojonej choinki i oczywiście hucznego sylwestra, najlepiej na Krupówkach.

Może zabrzmieć iście wiecowo – nie dajmy się jednak złamać kulturze masowej i jej święta zostawmy w galeriach. Magia świąt zaklęta jest w wigilijnym stole. I pamiętaj, kiedy już odwiedzisz rodzinę, zanim ocenisz kto ma ładniejszą choinkę w tym roku – podziel się z nimi życzeniami.

Pisząc tekst słuchałem, jakżeby inaczej, Mariah. Kończę pisać, kończy śpiewać. Posłuchaj uważnie tego co w tej piosence jest najważniejsze, tego co z uporem powtarza aż czterokrotnie.

„Mały Książę”