Wigilia SKKT w Bieszczadach

Szkolne koło turystyczne w tym roku szkolnym konsekwentnie wypełnia swoje plany związane z poznawaniem Bieszczadów. W grudniu odbyło się kolejne spotkanie uczniów z tymi górami. 18 grudnia z samego rana mały bus, wypełniony po brzegi z lekka zaspaną lecz roześmianą młodzieżą, wyruszył z Jarosławia w kierunku Wetliny. Z niewielkim opóźnieniem, bo co to za wycieczka bez małych potknięć? Około godziny 10 dotarliśmy do Przełęczy Wyżnej, skąd zaczynała  się nasza zimowa trasa. Kilka ostatnich rad co do przygotowania od naszego przewodnika – profesora Bajana, zapięcie kurtek na ostatni guzik i już po chwili wszyscy byli zwarci i gotowi do zdobycia kolejnego szczytu. Połonina Wetlińska z charakterystyczną Chatką Puchatka była lekko zasnuta chmurami, mimo to pogoda dopisywała nam przez większość czasu. Wszystko dookoła pokryte grubą warstwą śniegu, co dodawało uroku i tak pięknym już Bieszczadom. Spacer w górę nie był wcale prosty, bo do końca nie wytrwali wszyscy, ale na pewno był to przyjemny wysiłek a satysfakcja, którą osiągnęliśmy wchodząc na samą górę była bezcenna. Najtrudniejszym momentem całego szlaku był z pewnością jego ostatni odcinek, ponieważ znajduje się on na otwartej przestrzeni. Na szczęście nie jest on tak długi, więc po kilkunastu minutach, wysmagani mroźnym wiatrem dotarliśmy do schroniska. Po około 1,5 godzinnym marszu należał nam się porządny odpoczynek. Na wysokości 1228 m n.p.m. gorąca herbata, pożywne bułki i tabliczka czekolady na osłodę były idealnym rozwiązaniem.  Zdążyliśmy ogrzać zmarznięte stopy i dłonie, a już za chwilę czekała nas droga powrotna. Dobry humor udzielał się wszystkim, więc podziwiając uroki zimowego krajobrazu wyruszyliśmy w dół. Nie obeszło się oczywiście bez rzucania śnieżkami (nawet opiekunom się oberwało!) czy robienia orzełków na śniegu – w końcu w każdym z nas siedzi odrobina dziecka. Zmęczeni wędrówką wyczekiwaliśmy dotarcia do miejsca naszego noclegu, czyli schroniska „Pod Wysoką Połoniną”. Tam rozlokowaliśmy się w pokojach i przyszedł czas odpoczynku. Około godziny 17 zasiedliśmy do wspólnej kolacji, naszej wigilii. Na początek dzielenie się opłatkiem, później tradycyjny barszcz z uszkami i coś na słodko. Przy dźwiękach gitary śpiewaliśmy kolędy, a męska część grupy na zewnątrz rozpalała ognisko. Tam, przy ciepłym ogniu, czas przyjemnie upłynął na rozmowach i pieczeniu kiełbasek. Wieczorem miał odbyć się seans filmowy, z przyczyn technicznych nieudany – złośliwość rzeczy martwych. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! W ruch poszły karty i gry planszowe, była to idealna okazja do integracji. Kolejnego dnia rano z nową młodzieńczą energią wstaliśmy na śniadanie. Rozważając kolejne możliwości wędrówek zajadaliśmy kanapki, aby zebrać siły na drogę. Nie obeszło się bez małej niespodzianki, bo musieliśmy nieco pomóc naszemu busowi ruszyć z miejsca. Wybór trasy padł na dolinę rzeki Wetliny i Rezerwat Przyrody Sine Wiry. Długa, ale łagodna trasa stworzyła dobre warunki do podziwiania piękna zimowej przyrody. Rzeka wartko płynęła w dół, wokół nas rozciągały się pokryte śniegiem góry i lasy. Oczywiście nie szliśmy w ciszy, rozmowa podczas marszu kleiła się wyjątkowo dobrze. Po ośmiu kilometrach trasy, około godziny 14 zasiedliśmy w busie i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Mimo zmęczenia nie obeszło się bez żartów, głośnych rozmów i śpiewu jak to zwykle bywa w podróży. Nasza zimowa przygoda dobiegła końca, gdy o 17 dotarliśmy do Jarosławia i rozeszliśmy się każdy w swoją stronę. Na długo jednak pozostaną wspomnienia z tego wyjazdu, który minął w przyjacielskiej i życzliwej atmosferze.

Aśka Zagrobelny

 

Brak możliwości komentowania.