Dziennikarska w Krakowie

Tydzień przed świętami klasy dziennikarskie pod opieką prof. Danuty Matusz, prof. Elżbiety Łambuckiej oraz prof. Jakuba Dudy po raz kolejny wyruszyły w drogę do Krakowa. I choć trzeba było dzień wcześniej się spakować (co nie należy do naszych ulubionych zajęć), wstać nieco wcześniej niż zwykle, czy też zmagać się ze zmęczeniem, które wynikało także z napiętego grafiku naszego wyjazdu – było warto! Warto było poświęcić te dwa dni, by ponownie poczuć, czym tak naprawdę pachnie dziennikarstwo.

15 grudnia, 2017

Po przyjemnej podróży autokarem około godziny dziesiątej docieramy do pierwszego celu. W ten mroźny dzień bardzo ciepło wita nas Daniel Olczykowski, dziennikarz, którego mieliśmy już okazję poznać w Bieszczadach. Tym razem widzimy się w miejscu, które jest dla niego drugim domem. Jesteśmy w Onecie. Daniel prowadzi nas do sali konferencyjnej, zajmujemy wygodne miejsca na kolorowych krzesłach i czekamy na Marzenę Suchan, redaktor naczelną serwisów informacyjnych w Onet.pl. Gdy już się pojawia, wszyscy słuchamy jej z zapartym tchem. Opowiada o tym, jak powinno się kierować ludźmi, co w dzisiejszym świecie mediów dostarcza nam najszybszych informacji (Twitter!) oraz zdradza, jakie programy telewizyjne lubi. Jak można by to podsumować? Nie taka pani redaktor groźna, jak ją malują. 🙂

Po tym ciekawym wstępie trafiamy na kolejne piętro Onetu, by zobaczyć jak pracują w tym czasie inni dziennikarze. Wchodząc do jednego z pomieszczeń widzimy kilkunastu ludzi, którzy siedzą za biurkami wpatrując się w laptopy i zapewne… szukając weny. Mimo ogólnego zamieszania (które zrobiliśmy oczywiście my) nie wyglądają na zakłopotanych. Są pochłonięci tym, co robią. Spod ich rąk wychodzą teksty, które za moment przeczytają kolejne tysiące internautów. Dodatkowo w pokoju pracy czeka na nas miła niespodzianka. Przez specjalną kamerę łączymy się z prezesem. To chyba pierwszy raz – mówi zachwycona profesor Matusz.

Potem lądujemy ponownie w sali konferencyjnej, gdzie kolejno o swojej pracy opowiadają nam Jaśmina Marczewska, wspomniany już Daniel Olczykowski, Karolina Gawlik oraz Dawid Serafin. Jaśmina wraz z Danielem wprowadzają nas w świat statystyk. Mówią co się klika, a co nie. Pytają także o to, które tytuły ze strony wydają się nam najciekawsze. Okazuje się, że do większości czytelników trafia prostota. Karolina opowiada nam o dziennikarstwie popularnonaukowym, które jest jej konikiem. Wtedy pada najwięcej pytań. Kończymy wizytę w Onecie z lekkim dreszczykiem emocji, który wywołuje Dawid opowiadając o swojej pracy w dziennikarstwie śledczym. I tak, bardzo szybko, mija nam cztery godziny. A potem? Pędzimy do RMF FM!

W najpopularniejszym radiu w Krakowie spędzamy przysłowiowe pięć minut. Niezwykłe jest jednak przebywać choćby na krótko w miejscu, w którym przed nami gościło tylu legendarnych polskich muzyków, polityków czy gwiazd kina i show-biznesu. Najwięcej emocji dostarcza nam przypatrywanie się nagraniu faktów na żywo, które zazwyczaj słyszymy jadąc samochodem. Tym miłym akcentem żegnamy się z radiem i szybko docieramy do hostelu. Tam przygotowujemy się do atrakcji wieczoru – wyjścia do teatru.

Pod teatrem im. Juliusza Słowackiego spotykamy absolwentki dziennikarskiej,Martynę oraz Werę, która zdobyła dla nas bilety na sztukę pt. Z biegiem lat z biegiem dni. Będąc w środku czujemy się jak w bajce. Jest pięknie. Czy tak wyobrażaliśmy sobieto miejsce? Myślę, że to, co zobaczyliśmy zdecydowanie przerosło nasze oczekiwania. Zajmujemy miejsca i czekamy na to, co za chwilę wydarzy się na scenie.

Sztuka przedstawia dzieje Krakowa w czasie Młodej Polski. Spotykają się w niej bohaterowie literaccy z ówczesnymi mieszkańcami miasta. Spektakl przeplata historia Żydówki Pepi, która także żyła w tych czasach. Wreszcie zobaczyłam sztukę z prawdziwego zdarzenia – chodzi w mojej głowie po wyjściu z teatru. Okazuje się, że na każdym z nas robi ona niemałe wrażenie. Może warto zaglądać do teatru częściej?

16 grudnia, 2017

Kolejny dzień rozpoczyna się pysznym śniadaniem w pobliskiej restauracji i tak, pełni energii, zaraz po załadowaniu bagaży do autokaru, ruszamy do Tygodnika Powszechnego. Tam,jak co roku, startujemy z pracą nad gazetą, w której mają się znaleźć nasze teksty. „My robimy o operze!”, „My o derbach!”, „A my o kiermaszu świątecznym”. Pracę rozdzielamy między siebie bardzo szybko. Najwięcej frajdy sprawia nam szukanie inspiracji do pisania. Robimy  to oczywiście na świeżym powietrzu, spacerując (a raczej biegając) po Krakowie. Mojej grupie przypada pisanie o operze. Dzięki pomocy Alessia, (kolejnego absolwenta klasy dziennikarskiej), szybko do niej trafiamy. To, czego doznają nasze uszypodczas niezwykłego koncertu pozostanie w nas nabardzo długo. Nie to jednak jest celem. Musimy pamiętać, o tym, że mamy do wykonania kawał roboty. Z notatnikiem i ołówkiem w rękach zapisujemy to, na co zwróciliśmy szczególną uwagę. A potem? Biegiem do redakcji! Ostatnie poprawki, nerwy (bo przecież jeszcze piszemy, a zostało tak niewiele czasu) i… koniec! Mamy to! Oczywiście nie poszłoby to tak sprawnie, gdyby nie znakomity duet naszychłamaczy gazety: Martyny Greliak i Kacpra Szewczyka. Podziękowania należą się też wspomnianej wyżej Werce Makowskiej i Martynie Brodowicz, które pomagały nam obiektywnie sprawdzić to, co napisaliśmy.

Nie jest to tylko koniec naszej pracy w Tygodniku. Następuje koniec warsztatów. Jak zapamiętali je uczestnicy?

Warsztaty w Krakowie zaliczam do jednych z najbardziej udanych. Tym razem nie były dla mnie tylko teoretyczną lekcją dziennikarstwa, ale nauczyły mnie konkretnej współpracy z ludźmii pokazały pracę dziennikarza od kulis.

Chciałbym tam zostać jeszcze przynajmniej na tydzień. Świetne warsztaty w Onecie, wieczorem ciekawy spektakl w teatrze i na koniec warsztatów złożenie własnej gazety w Tygodniku Powszechnym… Poprostu bajka!

Warsztaty dziennikarskie w Krakowie to wyjątkowy czas. Rodzinna atmosfera, zapach wspólnej radości unoszący sie w powietrzu. To chwila magii nie tylko ze względu na aurę ale także ze względu na uśmiechy innych.

Czy te słowa nie mówią same za siebie? Z całą pewnością mogę podpisać się pod słowami jednej z moich koleżanek. Te warsztaty nauczyły nas konkretnej współpracy z drugim człowiekiem. Zresztą… tego właśnie uczy nas ta klasa. Tym pachnie dziennikarstwo.

Brak możliwości komentowania.