Zielona szkoła

W tym roku uczniowie klas Ie, Ig i IIg, realizujący zakres rozszerzony z geografii, odbyli zieloną szkołę na Ziemi Kłodzkiej. Wybór był prosty, ze względu na bogactwo  przyrodnicze i historyczne.
Według planu, w pierwszy dzień mieliśmy pokonać około 500 km do naszego noclegu
w Złotym Stoku. Po drodze odwiedziliśmy późnobarokowy pałac rodu Hohberg von Pless
w Pszczynie. Wywarł na nas wielkie wrażenie, nie tylko ze względu na swoje rozmiary, ale również na eksponaty.

Jadąc do Złotego Stoku minęliśmy Paczków – miasto nazywane „polskim Carcassonne” ze względu na zachowany układ urbanistyczny z okresu średniowiecza oraz obwarowania miejskie (baszty, bramy, mury). Po całym dniu podróżowania zawitaliśmy w końcu do ośrodka wypoczynkowego w Złotym Stoku. Pod koniec dnia wysłuchaliśmy prezentacji na temat budowy geologicznej Ziemi Kłodzkiej przygotowane przez prof. Zakrzewskiego. Ola Bednarz i Kacper Zabłocki przedstawili historii tych ziem. Po tym wszyscy udali się na zasłużony spoczynek.

Pierwszym punktem programu kolejnego dnia było zwiedzanie kopalni arsenu w Złotym Stoku. Z miłą panią przewodnik poznawaliśmy tajemnice pozyskiwania tego kruszcu. W rudach arseny występuje złoto. W jednej tonie rud zawartość złota wynosi 3 g. Dodatkowo produkowano arszenik, który służył nie tylko jako trucizna ale również wykorzystany był do barwienia szkła i garbowania skór.
W trakcie spaceru po sztolniach podziwiamy podziemny wodospad. Zwiedzanie kończymy wyjeżdżając na powierzchnię „pomarańczowym tramwajem” kolejką, która służyła dawniej górnikom do wywozu urobku.

Gdy już wydostaliśmy się z podziemi, ruszyliśmy w stronę Kletna, przecinając Góry Złote. W tej miejscowości zwiedziliśmy Muzeum Ziemi oraz Jaskinię Niedźwiedzią. W muzeum zapoznaliśmy się ze skałami i skamieniałościami z całego świata. Podczas zwiedzania jaskini mieliśmy możliwość poznania form jakie tworzą się w wyniku procesu krasowego. Kolejnym punktem były Pasterskie Skały w Idzikowie, gdzie odbyły się zajęcia geograficzne. Dzień kończyliśmy w Międzygórzu, bo tam mieliśmy zarezerwowany już kolejny nocleg.

Trzeciego dnia z Jodłowa ruszyliśmy trasą na Trójmorski Wierch (nazwa ta została nadana przez Mieczysława Orłowicza – absolwenta naszej szkoły). Tam zbiegają się działy wodne trzech mórz – Północnego, Czarnego i Bałtyckiego. Szczyt jest położony na granicy Polski i Republiki Czeskiej. Po Polskiej stronie ze zboczy góry wypływają wody Nysy Kłodzkiej. W partiach podszczytowych występują gołoborza, które powstały w wyniku procesu zamrozu. Patryk Kiwior przypomniał jak doszło to powstania pokrywy skalnej.

Niestety, nie zobaczyliśmy wszystkiego, co zostało zaplanowane, gdyż popsuła się pogoda (nastąpiły opady deszczu), a do tego droga była zablokowana z powodu remont.
W związku z tym musieliśmy skrócić trasę. Dodatkową atrakcją była Bystrzyca Kłodzka i spacer po tym urokliwym mieście. Oprócz tego odbywały się zawody townhill i bardziej byliśmy zaaferowani efektownymi przejazdami rowerzystów przez miasto, niż zabytkami.

Czwarty dzień był poświęcony rzeźbie Gór Stołowych. Zanim ruszyliśmy w drogę odbyły się zajęcia poświęcone rzeźbotwórczej działalności wody płynącej na przykładzie wodospadu Wilczki. Ola Twardowska omówiła procesy zachodzące na progu wodospadu.

W drodze do Radkowa zwiedzaliśmy bazylikę w Wambierzycach. Jej patronką  jest Najświętsza Maria Panna, Wambierzycka Królowa Rodzin, Patronka Ziemi Kłodzkiej. Obecna bazylika stoi na wzgórzu, gdzie w XII wieku w niszy wysokiego drzewa umieszczono figurkę Matki Boskiej. Według kronik w 1218 roku ociemniały Jan z Raszewa odzyskał w tym miejscu wzrok. Po tym zdarzeniu do Wambierzyc zaczęło pielgrzymować wielu potrzebujących. Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej od kościoła znajduje się ruchoma szopka z XIX w. Twórcą szopki był mieszkaniec Wambierzyc Longinus Wittig. W ciągu 28 lat wyrzeźbił ogromny zespół prawie 800 figurek z drewna lipowego, z których ok. 300 poruszanych jest mechanizmem zbliżonym do zegarowego.

Od Radkowa ruszyliśmy pieszo na trasę ścieżki dydaktycznej Skalnej Rzeźby, która wiodła przez Pasterkę i Szczeliniec Wielki 919 m. n.p.m. Ciekawostką jest to, że na tym szczycie kręcono film „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”. Widzieliśmy skalnego Małpoluda, Wielbłąda i wiele innych form skalnych stworzonych przez przyrodę. Po zachwytach nad cudami natury zeszliśmy do Karłowa. Tutaj mieliśmy spędzić kilka dni, gdyż znajdował się nasz trzeci (i zarazem ostatni) nocleg.

Dzień Dziecka, który był piątym dniem naszej tułaczki. Rozpoczęliśmy od zajęci w siedzibie Parku Narodowego Gór Stołowych, gdzie braliśmy udział w prelekcji poświęconej historii powstania parku oraz ochronie przyrody nieożywionej. Po zajęciach w siedzibie wyruszyliśmy na szlak wiodący przez Narożnik, Skały Puchacza oraz Kopę Śmierci. Z każdego punktu trasy ukazywał się przed nami wspaniały widok na formy skalne, i sawannę łężycką. Wędrówkę z miłą panią przewodnik skończyliśmy na Lisiej Przełęczy. Stąd udaliśmy się jeszcze na Fort Karola. Po zajęciach w terenie zeszliśmy do Karłowa, aby uczestniczyć w krótkich lekcjach geograficzno-matematycznych z naszymi profesorami.

W przedostatni dzień zielonej szkoły wyjechaliśmy badać czeskie bogactwo przyrodnicze Gór Stołowych. Przed wjazdem na terytorium Republiki Czeskiej w Tłumaczowie obserwowaliśmy nieczynny kamieniołom melafiru (trachybazaltu) i porfiru (ryolitu). Skały te są świadectwem procesu wulkanicznego, który zaszedł na tym terenie w permie.

Po przekroczeniu granicy pierwszy postój został zaplanowany w Broumovie. Było to niespodzianka – prezent z okazji dnia dziecka. Życzenia otrzymaliśmy w dniu 1 czerwca, a teraz czekał na nas prezent. Był to dodatkowy punkt zielonej szkoły, udaliśmy się do browaru „Opat” w Broumovie. Browar został założony w roku 1348 wraz z osiedleniem się tutaj zakonu benedyktynów. Od tego momentu aż do dzisiaj warzy się piwo. Z lekkim rozbawieniem słuchaliśmy czeskiego przewodnika, ale nasz niezawodny profesor geografii tłumaczył wszystko, czego nie pojęliśmy. Tam poznaliśmy historię tego zakładu i metodę warzenia piwa.

Głównym punktem tego dnia było skalne miasto w Adrszpadzie. Skały i proces tworzenia się skalnego miasta jest taki sam ja w polskiej części Gór Stołowych. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że można tam spędzić całe dnie, podziwiając niby zwykłe, ale zarazem przepięknie uformowane skały. Niestety, nie mogliśmy tam zamieszkać. Z wielką niechęcią musieliśmy udać się do autokaru, który zawiózł nas z powrotem do Polski.  Zaraz po kolacji podsumowaliśmy nasze wiadomości, aby po tym odreagować całą naukę tego tygodnia na spontanicznej dyskotece.

Środa, czyli ostatni dzień wycieczki, zapowiadała się równie ciekawie, jak poprzednie. Na początku odwiedziliśmy Duszniki Zdrój, gdzie zwiedzaliśmy Muzeum Papiernictwa. Przewodniczka opowiedziała nam historię tego obiektu, jednak tę wizytę zapamiętamy do końca życia dzięki samodzielnemu czerpaniu papieru. Każdy podchodził do specjalnej misy i przy niewielkiej pomocy pracownika tworzył małą kartkę grubego arkusza.

Po zakończonych zajęciach, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Zawitaliśmy jeszcze do Kłodzka, które urzekło nas swoją zabudową. Ciekawym obiektem jest kamienny most, który bardzo przypomina most Karola z Pragi czeskiej. Ostatnim punktem są Ząbkowice Śląskie. Do II wojny światowej miasto nosiło nazwę Frankenstein. Czy istniej jakiś związek pomiędzy nazwą miasta i powieścią? Może. Jednak nas interesuje obiekt jeden z dwóch w Polsce – Krzywa Wieża. Wysokość 34 m, i 2,14 m odchylenia od pionu. Po pokonaniu 139 schodów  rozpościera się, widok zapierający dech w piersiach, m.in. na Masyw Śnieżnika, Ślężę oraz Góry Sowie. Jak widać, nie musimy jechać do Włoch, aby zobaczyć taką perełkę architektoniczną.

Do domu wracaliśmy szczęśliwi i pełni niezapomnianych wrażeń. Mieliśmy świadomość, że gdy inni siedzieli w domach, my poznawaliśmy uroki naszego kraju. Wprawdzie ilość atrakcji potrafiła dać w kość i to nie raz, nie dwa. Jednak nie żałujemy włożonego wysiłku i nie możemy doczekać się kolejnej edycji zielonej szkoły.

AB

 

 

Dodaj komentarz